2.12.16

Ulubieńcy listopada


Ostatni miesiąc upłynął pod znakiem aromatycznych herbat, kilogramów mandarynek, kawy z cynamonem, świeczek zapachowych, a do tego wyjątkowo przyjemnie pachnących kosmetyków - o dziwo, wcale nie z gatunku tych jesienno-zimowych. Tym razem, z listopadową aurą wyjątkowo mierzyłam się w towarzystwie energetyzującego geranium od Aesop i świeżej mięty z Phenome. Oba zapachy sprawdziły się wyśmienicie i były całkiem miłą alternatywą dla przedświątecznych rozgrzewających słodkości, którymi na ogół otaczam w tym okresie. Poza tym, przez cały miesiąc otulałam się kozim mlekiem - to akurat polecam zawsze, wszędzie i o każdej porze roku. To tak w wielkim skrócie, a teraz zapraszam na recenzje :)


Aesop Geranium Leaf Body Cleanser - choć z żelu jestem generalnie bardzo zadowolona, nie obędzie się też bez małej bury. Ale zacznijmy od przyjemności. Zapach jest mieszanką roślinnego aromatu geranium, olejków eterycznych ze skórki mandarynki i bergamotki i stanowi jeden z największych plusów kosmetyku. Jest na prawdę bardzo przyjemny, naturalny i dość intensywny - z resztą z powodzeniem można stosować go jako płyn do kąpieli. Sam żel nie podrażnia ani nie wysusza mojej skóry, ale niestety nie mogę pominąć faktu, że nie jest wolny od SLS-ów i substancji myjących, które mogą podrażnić wrażliwszą skórę. Oczekiwałam czegoś więcej i prawdę powiedziawszy jestem przyzwyczajona do o wiele lepszych składów za znacznie niższą cenę i to mój podstawowy zarzut w jego stronę.

Phenome Rebalance Hair Wash - Phenome po raz kolejny nie zawodzi. Szampon przywracający równowagę skórze głowy okazał się świetnym produktem. Jak na kosmetyk naturalny jest całkiem wydajny, dobrze się pieni i szybko radzi sobie z oczyszczaniem włosów i skóry głowy. Do tego ma świetny, genialnie odświeżający, miętowy zapach. Nigdy wcześniej nie spotkałam się z podobnym w żadnym w kosmetyku do mycia włosów i powiem Wam, że sprawdza się genialnie! Świetnie orzeźwia, a zapach utrzymuje się długo po umyciu. Działanie też na duży plus, włosy ładnie się układają, są miękkie, nie plątają się. Jest na prawdę nieźle!


Organiuqe Soothing Goat & Lychee Milk Body Butter - seria z kozim mlekiem zdecydowanie należy do moich ulubionych. Z całego asortymentu to właśnie ten zapach najbardziej przypadł mi do gustu - po prostu trafiony w dziesiątkę! Bezpośrednio po wykończeniu serum, od razu przerzuciłam się na masło do ciała, a charakterystyczny aromat nie znudził mi się ani trochę. Kosmetyk ma bardzo przyjemną aksamitną formułę, mocno odżywia, nawilża, a przy tym nie pozostawia na ciele tłustej warstwy. Dzięki składowi bogatemu w naturalne masła i wyciągi (masło shea, ekstrakt z koziego mleka, ekstrakt z perły, aloesu, liczi, witamina E), skóra odzyskuje elastyczność i gładkość. Bardzo fajny kosmetyk do którego z przyjemnością wrócę.

Hagi Puder do kąpieli z kozim mlekiem - puder z Hagi jest trochę kapryśnym ulubieńcem - to rarytas, który znika zanim na dobrą sprawę zdążymy się nim nacieszyć, ale trzeba mu przyznać, cieszy wyśmienicie. Jest mało wydajny, ale dodany do kąpieli stwarza cudowną atmosferę domowego SPA - puder roztacza przepiękny zapach (nawet mąż go pokochał - na moje nieszczęście), a sproszkowany wyciąg z koziego mleka, masło shea i olej ze słodkich migdałów delikatnie pielęgnują skórę.


A Wam co ciekawego wpadło w ręce w ostatnim czasie? Jacy są Wasi listopadowi ulubieńcy?

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Jeśli post Cię zainteresował, będzie mi bardzo miło jeśli napiszesz kilka słów od siebie.

pozdrawiam :)

© ROSE AND VANILLA . All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig