12.9.15

Moje TOP 5 perfum na jesień i zimę


Jeśli miałabym podać tylko jeden powód dla którego lubię jesień, bez namysłu odpowiedziałabym - perfumy! Upały odeszły w niepamięć akurat wtedy, gdy zaczynałam odczuwać delikatne znużenie świeżymi, lekkimi zapachami. Co prawda nawet latem, wieczorami, sięgałam po cięższy kaliber, ale przeważnie tylko spoglądałam tęsknie do wnętrza mojej pachnącej szuflady. Wiem, że część z Was nie zawraca sobie głowy porą roku i używa ulubionych perfum niezależnie od temperatury, ale ja tak nie potrafię. I w zasadzie to lubię ten mój podział na zapachy letnie i zimowe - dzięki temu mogę się porządnie stęsknić za ulubionymi flakonami i w rezultacie, cieszyć się podwójnie, gdy w końcu przyjdzie na nie pora. Dziś prezentuję moją piątkę najlepszych, najukochańszych i najpiękniejszych zapachów na nadchodzącą jesień i zimę.


Thierry Mugler Alien - to mroczny, ciężki jaśmin w ambrowo-drzewnych objęciach. Duszny, wilgotny, piwniczny, bardzo zmysłowy i seksowny. O ile do słynnego Muglerowskiego Angela musiałam długo się przekonywać, tak w Alien zakochałam się od razu. Obcy jest niesamowicie trwały - wręcz nie do zdarcia, po pierwszej fazie intensywnego, słodkiego jaśminu, staje się nieco bardziej kremowy, ale wciąż jest tak samo upojny i magnetyczny. W tej postaci potrafi trwać na mojej skórze w nieskończoność i ciągnąć za sobą dłuugi ogon. A to wszystko po zaledwie dwóch psiknięciach :)

Estee Lauder Sensuous - drzewo sandałowe oblane miodem. Tak w skrócie opisałabym ten cudny zapach. Przy bliższym poznaniu wyłania się ambra, odrobina pieprzu, a nuty drzewne rozkwitają i rozgrzewają skórę. To jedne z tych perfum, pod wpływem których mam ochotę zakopać się pod ciepłym kocem i delektować ulubioną herbatą w towarzystwie drugiej połówki. Sensuous są zmysłowe, intymne, ciepłe i otulają jak ulubiony puchaty sweter. Słodkie, ale z charakterem. Takie do przytulenia. Wręcz stworzone na jesienno-zimowe miesiące.

Dolce Gabbana The One - jeden z moich ulubieńców na każdą okazję. Do pracy, na wieczór, na zakupy. The One pasuje wszędzie i zawsze wzbudza pozytywne reakcje. I co z tego, że (na przekór nazwie) nie jest ani trochę oryginalny, jedyny w swoim rodzaju, wyjątkowy. Jestem w stanie wskazać co najmniej kilka zapachów skomponowanych w bardzo podobny sposób... ale jednak one nie przemawiają do mnie tak jak robi to The One. To po prostu pyszny mariaż wanilii z bergamotką, okraszony dodatkiem dojrzałego liczi i brzoskwini i podszyty ciepłą ambrą. Pięknie skomponowany, bezpieczny, ale nie nudny, bardzo kobiecy zapach. Jeden z tych za którymi zapewne będę tęsknić, gdy się skończą.


Guerlain, Shalimar Parfum Initial - unowocześniona wersja klasyka to przede wszystkim połączenie irysa. nut cytrusowych, róży i bobu tonka, a wszystko to okraszone dodatkiem paczuli, wanilii i karmelu. Początek jest ostry i przysięgam, że pachnie niemalże jak cukierek anyżowy. Parfum Initial ma w sobie zmysłowość i tajemniczość, jest odważny, nietuzinkowy i niech was nie zmyli ta wanilia z karmelem - owszem bywa słodki, ale tylko trochę, jak herbata z rumem. Potrafi być niezwykle kobiecy, ale jak na mój gust całkiem dobrze sprawdzi się jako unisex. I w obu przypadkach będzie uwodził i przyciągał uwagę. Niestety ta wersja została jakiś czas temu wycofana, ale jeśli się pospieszycie, być może dorwiecie jeszcze swoją buteleczkę w internecie. Zdecydowanie warto!

Lolita Lempicka, L de Lolita - L de Lolita reklamowana była jako drogocenny skarb z dna morza, zapach syreny wyłaniającej się z fal, czy też słonej skóry dotkniętej przez słońce. Moim zdaniem nie jest ani trochę morski i gdybym nie znała zamierzenia twórców, nigdy bym go nie skojarzyła w ten sposób. Jaka więc jest ta Lolita? Słodko-słona, waniliowo,-cynamonowa i pachnie trochę jak świeżo wypieczona bułeczka drożdżowa z dodatkiem dwóch wcześniej wspomnianych składników. W pierwszej fazie pobrzmiewają pomarańcze, ale później to już jednostajny przecudny aromat słodkiej wanilii i  cynamonu przełamany solą - może i morską, choć dla mnie L od początku do końca pozostaje w kuchni. Uwielbiam ten zapach, choć niestety jest to kolejna wycofana perełka. Żałuję tylko, że nie zrobiłam większych zapasów, bo zaczynam powoli się uzależniać, a myśl o tym, że L miałaby zniknąć z powierzchni ziemi jest dla mnie niesamowicie smutna. Ach no i ten flakon! Cudeńko!

A teraz Wasza kolej :) Piszcie koniecznie jakie są Wasze ulubione zapachy na jesień i zimę!

pozdrawiam
Kinga

SHARE:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Jeśli post Cię zainteresował, będzie mi bardzo miło jeśli napiszesz kilka słów od siebie.

pozdrawiam :)

© ROSE AND VANILLA . All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig