O Max Factor Liquid Effect Pencil (10 Black Fire) postanowiłam wspomnieć, bo bardzo lubię takie proste i wygodne rozwiązania. Szczególnie, że na ślęczenie przed lusterkiem nie mam ostatnio ani warunków, ani czasu. Połączenie kredki i gąbki do rozcierania nie jest co prawda niczym nowym - podobne produkty od dawna ma w swoim asortymencie np. Chanel, czy L'oreal. Ale że po mojej starej kredce została jedynie gąbka, od jakiegoś czasu szukałam czegoś nowego.
Kredka Max Factor sprawdzi się przy zwykłej kresce, można przy jej pomocy łatwo i szybko optycznie zagęścić linię rzęs lub zrobić błyskawiczne smoky. Tę ostatnią opcję lubię szczególnie wciągu dnia - tego typu makijaż nie wygląda ciężko, bo nie musimy ładować tony cieni na powiekę, a wykonanie go zajmuje raptem parę minut. Po prostu nakładamy jedną końcówką, rozcieramy drugą i voila!
Kredka jest prawie idealna. Prawie, bo gąbka mogłaby co prawda być nieco bardziej gąbczasta, a mniej gumowata. Z drugiej strony jest dobrze wyprofilowana, co bardzo ułatwia rozcieranie. Konsystencję ma bez zarzutu, jest dość miękka, odpowiednia na linię wodną, ale też można bez problemu zrobić za jej pomocą precyzyjną kreskę. Oprócz uniwersalnej czerni fajnie prezentują się też inne kolory, z tego co pamiętam, część z nich ma połyskujące wykończenia. Z resztą możecie obejrzeć je tu <klik>.
Swoją drogą, ciekawa jestem czy w erze pisaków, pędzelków, kałamarzy i innych wynalazków wracacie jeszcze do zwykłej kredki. Macie swoje ulubione?
pozdrawiam
Kinga
Oo, bardzo ładne smoky :) Pięknie podkreśla Twoją tęczówkę :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńMakijaż oczu wygląda przepięknie, bardzo mi się podoba:) Chociaż ja kredki nie mam ani jednej (oprócz białej) bo nie lubię się tym bawić, dla mnie są zbyt nietrwałe, zawsze używam cienia na mokro jako kreskę, albo eyeliner żelowy, lub w pisaku :)
OdpowiedzUsuńMasz rację, taka opcja jest mniej trwała, ale dla mnie czasami po prostu najszybsza i najprostsza do wykonania. Poza tym nawet jeśli makijaż nie wytrzymuje do końca dnia w takiej samej formie, zazwyczaj ta kredka nie rozciera się dookoła, tylko zjeżdża do linii rzęs. Może dziwnie to brzmi, ale w sumie tak czy siak wygląda dobrze :)
UsuńOczy wyglądają ślicznie, ale ja kredek nie używam. Twarz umyję na to krem bb i tusz do rzęs. Tak naturalnie xd
OdpowiedzUsuńnathaliexthere.blogspot.com
Też tak lubię, czasami mascara w zupełności wystarcza, choć do tego obowiązkowo róż na policzkach :)
UsuńFajna kredka, lubię takie :)
OdpowiedzUsuńojacie, jakie fajne rozwiązanie!
OdpowiedzUsuńMasz piękne oczy, a perfekcyjny makijaż niesamowicie podkreślił kolor tęczówki. :)Ja nie robię ostatnio żadnych kresek - nie mam weny i czasu:)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię eyelinery w pisaku, skądinąd ciekawą metodą robienia kresek jest użycie skośnego pędzelka i ciemniejszego cienia niż ten, który jest nałożony na powiece.
Dziękuję :) Choć ten makijaż w zasadzie a ni nie miał być, ani nie był perfekcyjny :) Z brakiem czasu doskonale Cię rozumiem, mój makijaż ostatnio sprowadza się do próby wytuszowania rzęs, podczas gdy córka buszuje mi po całej kosmetyczce. Niedawno przez to buszowanie musiałam niestety pożegnać się z Mary- Lou, a wczoraj ucierpiał Rimmel Stay Matte :P
UsuńJa po kredki sięgam bardzo rzadko, ale patrząc na Twój makijaż nabrałam ochoty na taki prosty, a zarazem efektowny makijaż. Zainspirowałaś mnie do sięgnięcia po moje zakurzone kredki i poeksperymentowania.
OdpowiedzUsuńSuper! To działaj w takim razie :)
UsuńCudny makijaż! Ja kredkę mam zawsze w kosmetyczce, ale u mnie króluje brąz, czarna ciut jest dla mnie za "toporna". Lubię kredki Max Factor, ale polecam te z Chanel, Korres i Clinique, chyba najlepsze:)
OdpowiedzUsuńDla mnie z kolei brązy są na ogół zbyt delikatne, zupełnie nie widzę ich na oku, więc jeśli kredka, to tylko czerń. Chanel miałam, właśnie z podobną gąbką, i była rewelacyjna :)
UsuńPięknie wykonane smoky eyes <3
OdpowiedzUsuńMam tą kredkę, tyle, że w kolorze nietypowego fioletu. Długo szukałam takiego koloru. Nie używałam jak dotąd tej gumki do rozcierania, bo też mi się wydała zbyt twarda. Kredeczki bardzo sobie cenię. Jeśli chodzi o czarne, to od kilku lat jestem wierna G Armani Smooth. Zawsze nią podkreślam linię wodną nad górnymi rzęsami.
Ten fiolet już prawie, prawie kupiłam, był też fajny brąz, choć obawiałam się, że brązowa kredka nie znajdzie u mnie zastosowania. Tej fioletowej przyjrzę się raz jeszcze, to może być strzał w dziesiątkę, szczególnie na lato :)
UsuńJa ostatnio swoją wykończyłam i brakuje mi jej strasznie. Nie ma to jak klasyczna czarna kredka :)
OdpowiedzUsuńU mnie po prostu musi być :) Z kolorówką bywa różnie, ale czarna kredka to jeden z tych kosmetyków które zużywam regularnie :)
Usuńbardzo ładnie :)
OdpowiedzUsuńDzianki :)
UsuńŚliczny ten kolor! I cały makijaż, taki naturalny i delikatny...
OdpowiedzUsuńEfekt bardzo mi przypadł do gustu :)
OdpowiedzUsuńja używam tylko kredek, lubie je jeszcze poprawiac cieniem:)
OdpowiedzUsuńTeż tak czasem robię :)
UsuńUżywam Zoeva Black to Earth i Avon Supershock, ale ta Twoja też się wydaje być fajna. :)
OdpowiedzUsuńMam problem jednak tak, że cokolwiek bym nie robiła i tak mi się odbije na powiece ;/
kolorowaradosc.blogspot.com
Tak to już chyba jest z kredkami :) Musze spróbować tej z Avonu, sporo osób ją chwali :)
Usuń