28.6.16

Ulubieńcy czerwca


Właściwie to ulubieńcy majowo-czerwcowi, bo ostatni wpis tego typu pojawił się na blogu równo dwa miesiące temu. Od tego czasu przez moje ręce przewinęło się kilka na prawdę świetnych kosmetyków, a teraz, gdy wszystkie zostały już dokładnie wymydlone, wysmarowane, wypsikane, nie pozostaje nic innego jak tylko polecić Wam to, co najlepsze. Zapraszam do dalszej części wpisu :)


Zacznijmy od oczyszczania twarzy. Za dobrym następcą peelingu enzymatycznego Phenome rozglądałam się dość długo, aż w końcu w me ręce wpadł Dermologica Gentle Cream Exfoliant. Moja skóra jest wrażliwa i skłonna do przesuszeń, więc przy oczyszczaniu staram się szukać produktów, które nadmiernie jej nie podrażnią. Wydawałoby się, że Dermalogica jest kosmetykiem stricte dla osób takich jak ja (wskazuje na to chociażby nazwa), ale myślę, że posiadaczki cer normalnych, mieszanych, a nawet tłustych również mogłyby sporo z niego wyciągnąć. Peeling oparty jest na kwasie mlekowym i salicylowym, siarce i enzymach roślinnych. W konsystencji przypomina pastę i jak dla mnie ta pasta ma całkiem niezłą moc. Z tego też względu, nie trzymam go na twarzy dłużej niż dziesięć minut (potrafi lekko wysuszyć), ale posiadaczki bardziej wymagających cer spokojnie mogą przedłużyć czas działania. Błyskawiczne uczucie wygładzenia, napięcia i odświeżenia skóry twarzy, jest na prawdę grzechu warte.

Podczas ostatniej wizyty w Rossmanie zgarnęłam z półki zupełnie niepozorną piankę do włosów. The Curl Company Hold&Body Curl Defining Mousse okazała się być wprost stworzona do moich włosów - unosi, nie skleja nie obciąża i nadaje lekki skręt. Jeśli jesteście posiadaczkami włosów kręconych, a do tego tak jak ja cienkich i przesuszonych, śmiało możecie dać jej szansę.


Mydło Yope o orzeźwiającym, świeżym zapachu werbeny okazało się idealną opcją na gorące dni. Inne wersje służyły mi jako żele pod prysznic od paru dobrych miesięcy, więc Werbena była oczywistym wyborem na lato. Jest delikatna i występuje w ogromnej pojemności - nic tylko mydlić.

O Ziemi Egipskiej Bikoru rozpisywałam się w tej recenzji i chyba na zawsze pozostanie moim ulubionym produktem marki. Pięknie imituje odcień naturalnej opalenizny. rewelacyjnie się nakłada (przypuszczam, że jeszcze lepiej współgra z pędzlem Bikoru), a co więcej po około dwóch miesiącach niemal codziennego stosowania, nie widać żadnego zużycia.

Olej z nasion malin Ministerstwa Dobrego Mydła to kosmetyk do którego wracam regularnie od około roku. Ma lekką, aksamitną konsystencje i służy mi do pielęgnacji skóry twarzy, szyi i dekoltu. Nie zapycha, szybko się wchłania, świetnie nawilża, ujędrnia i wygładza skórę. Stosowany z ulubionym hydrolatem lub tonikiem, spisuje się po prostu wyśmienicie. Jeśli jeszcze nie przekonałyście się do pielęgnacji olejkami, polecam zacząć właśnie od oferty Ministerstwa.

Jeśli śledzicie mój Instagram zapewne wiecie jaki los spotkał rozświetlacz Bikoru. Małe rączki, podłoga, resztę dopowiedzcie sobie sami. Niestety, nic z niego nie zostało, a szkoda, bo przez ostatnie dwa miesiące zdążyłam go bardzo polubić. Bikor Kyoto Highlighter pięknie rozświetlał i upiększał skórę - jedwabista formuła, subtelny efekt i odcień wpadający w chłodny róż wyjątkowo przypadł mi do gustu. Bikor na prawdę potrafi oczarować jakością swoich kosmetyków - od opakowań, poprzez zapach, walory pielęgnacyjne, na działaniu skończywszy, wszystko jest świetnie dopracowane. Zdecydowanie warto się skusić. Poniżej, jedno z zachowanych zdjęć, sprzed 'wypadku'.


A jak tam Wasi ulubieńcy? Dajcie znać, czy któraś z moich propozycji Was zainteresowała!

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

16.6.16

6 zapachów na lato 2016


Odkąd przekonałam się do zapachów świeżych i lekkich, z każdym kolejnym podejściem doceniam je coraz mocniej. Pewnie gdybym miała wybrać perfumową piątkę wszechczasów, w dalszym ciągu znalazłyby się w niej głównie egzemplarze ciężkie i otulające, ale w przeciągu ostatnich miesięcy, w kwestii mojego podejścia do 'świeżaków' poczyniłam spory postęp. Najzwyczajniej w świecie, w końcu je polubiłam.

Zapachy które wybrałam do dzisiejszego wpisu to kwintesencja beztroski, przyjemności, lekkości i wszystkiego tego co utożsamiam z latem. Mnóstwo tu więc cytrusów, zieleni i soczystych owoców. Jest rześko, trochę słodko i bardzo naturalnie.

1. Guerlain Aqua Allegoria Mandarine Basilic - na mandarynkę od Guerlain warto się skusić - pachnie radośnie, lekko, świeżo i zupełnie niepoważnie. Jak słodki koktajl z dojrzałych mandarynek, doprawiony gorzkawą skórką, kilkoma listkami bazylii i sporą dawką endorfin. Prosty, cudownie beztroski i słoneczny. 

2. Hermes un Jardin sur Le Nil - ogródek Nilowy czaruje zapachem traw, sitowia i zupełnie niesłodkim, wilgotnym miąższem mango, dzięki któremu niemalże czuć na skórze niesiony znad rzeki chłód. Wszechobecna zieloność, połączona z cierpkimi cytrusowymi nutami i całkiem swojską świeżością liści pomidora, zamyka się wokół mnie jak bańka, tworząc obraz leniwego, tętniącego życiem ogrodu - dziwnie znajomego i wcale nie tak egzotycznego jak się spodziewałam.

3. Bvlgari Jasmin Noir Mon L'eau Exquise - właściwie to taka prostsza, ugładzona wersja ogródka Nilowego. Grejpfrutową cierpkość zastąpiono cytrusową słodyczą pomelo, soczystą zieloność, świeżością liści herbaty. Hermes jest bardzo naturalny, co nie każdemu będzie odpowiadać, więc jako alternatywę warto wypróbować właśnie Jasmin Noir Mon L'eau Exquise. To śliczny herbaciano-cytrusowy zapach - świeży i rześki, idealny na najbardziej upalne dni.

4. Diptyque Philosykos EDT - w życiu bym nie przypuszczała, że z mariażu kokosa z figą może wyjść coś tak cudownego. Philosyjkos to figa, zielone figowe listki, połączone z cudownym, bardzo naturalnym aromatem kokosa. Za jego sprawą zapach jest słodki, ale wciąż na tyle świeży i soczysty, by sprawdzić się latem - jako perfumy na wieczór na przykład. 

5. Versace Versense - drogeryjna perełka nie tylko dla wielbicielek cytrusów. Choć pewnie dla nich w szczególności. Versense są subtelne i eleganckie. Przeważają cierpkie, zielone cytrusy doprawione szczyptą kardamonu i zrównoważone lekką kwiatowo-owocową słodyczą. To taki wzorowy przykład wiosenno-letniego zapachu do pracy i na oficjalne okazje - na każdym pachnie pięknie, jest lekki, kobiecy i bardzo trwały. Kilka lat temu, właśnie dzięki Versense przełamałam niechęć do świeżych zapachów i za to uwielbiam go po dzień dzisiejszy.

6. Guerlain Aqua Allegoria Limon Verde - na temat serii Acqua Allegoria nie da się pisać poematów. To zapachy nieskomplikowane z założenia, takie wiosenno-letnie, czyste przyjemności zamknięte w uroczych flakonach. W Limon Verde mamy w stu procentach naturalną limonkę, świeżo zieloną i energetyzującą, otoczoną soczystymi liśćmi i delikatnie wyczuwalnym figowym miąższem. Pachnie na prawdę fajnie, przyjemnie i rześko. Bez olfaktorycznych symfonii, zupełnie zresztą niepasujących do letnich upałów.


Znacie. lubicie którąś z moich propozycji? Koniecznie podzielcie się swoimi typami. Jakie zapachy Wy kochacie latem? 

pozdrawiam
Kinga
SHARE:
© ROSE AND VANILLA . All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig