31.10.16

Ulubieńcy października


Witajcie (prawie) w listopadzie! Ostatni wpis o ulubieńcach pojawił się końcem sierpnia, a mnie wydaje się jakby to było zaledwie wczoraj. W międzyczasie poznałam kilka świetnych produktów i właściwie to niespecjalnie mam ochotę wymieniać je na coś nowego - mam po prostu wrażenie, że tej jesieni w moje ręce wpadają same perełki, z całego serca polecam je więc dalej. Zapraszam na ulubieńców.


Zacznijmy od zapachu. Pamiętacie wpis o perfumach na jesień? Wspominałam tam od L'Ombre Dans L'eau od Diptyque. Pisałam, że to miłość i że czuję się w tych perfumach świetnie. Nadal tak jest, kompletnie przepadłam za sprawą tej świeżutkiej, zielonkawej róży z naręczem porzeczek w tle. To piękny, jesienny kobiecy zapach, gorąco polecam przetestować go na własnej skórze. 

Phenome w dalszym ciągu pozostaje jedną z moich ulubionych marek. Fresh Mint Heel Pumice, czyli pumeks do stóp w postaci gęstej pasty o cudownym świeżym zapach mięty i zielonej herbaty, to chyba największe zaskoczenie ostatnich tygodni. Jest na prawdę genialny! Oparty o naturalne drobinki ścierne, wody roślinne i organiczne ekstrakty, świetnie wygładza skórę, a do tego zmiękcza ją i nawilża. Dodatkowo wspaniale relaksuje i chłodzi, więc jeśli macie problem ze zmęczonymi, opuchniętymi stopami nie zwlekajcie ani chwili. Pumeks jest szalenie wydajny i sprawdzi się świetnie na różnych partiach ciała.

Krem nawilżający Phenome Luscious ma bogaty, naturalny skład, lekką, szybko wchłaniającą się konsystencję i piękny zapach. Sprawdza się idealnie jako codzienny krem nawilżający i stopniowo poprawia kondycję skóry, pozostawiając ją zdrową i promienną. Uwielbiam, jeden z najlepszych kremów jakie znam! - więcej na jego temat poczytacie w ostatnim pielęgnacyjnym wpisie.


W niektórych kosmetykach po prostu zakochujemy się od razu. Tak było w przypadku kremu pod oczy coffee eye, polskiej marki Fridge by yDe. Uzależniłam się od tego malutkiego czarnego słoiczka w tempie ekspresowym, bo na prawdę działa cuda. Każdy krem Fridge przygotowywany jest indywidualnie na zamówienie klienta, przechowujemy go w lodówce, a jego okres ważności to 2,5 miesiąca. Coffee eye jest wyjątkowy ze względu na wysoką zawartość ekstraktu z kawy arabica, dodatkowo wzmocnionego dawką naturalnego pochodzenia kofeiny. Skład jest naturalny, krótki i co najważniejsze, składniki są świeże, tak świeże jak nigdy dotąd (Fridge pozyskuje wiele z nich ze swojej własnej plantacji ulokowanej na terenie starej posiadłości cystersów oliwskich). I myślę, że w tej świeżości tkwi jego moc, bo Coffee eye faktycznie odmienia skórę pod oczami. Genialnie sprawdza się jako krem nawilżający, przeciwzmarszczkowy, a do tego łagodzi efekty nieprzespanej nocy, redukując obrzęki. Jest też w 100% naturalny, nie zawiera konserwantów, alkoholu czy związków syntetycznych, do tego ma bardzo przyjemny, naturalny zapach kawy. I powtarzam raz jeszcze - działa! Jak dla mnie, absolutnie niezastąpiony i nie chcę już innego.

Organique naprawczo-łagodzące serum do ciała z kozim mlekiem i liczi, właściwie jest już puste i od niedawna zastępuje je masło do ciała z tej samej serii. Nie do końca wiedziałam czego się po nim spodziewać, na szczęście okazało się skoncentrowane i silnie nawilżające, więc doskonale sprawdziło się solo. Uwielbiam kosmetyki z kozim mlekiem, na ogół świetnie spisują się w przypadku skóry wrażliwej i tak też jest w tym przypadku. Serum ma aksamitną formułę (zaraz po aplikacji odrobinę się lepi, ale wchłania się bardzo szybko), bardzo przyjemny zapach, Mocno nawilża, likwiduje uczucie szorstkości w miejscach szczególnie na nie narażonych, a skóra po użyciu jest miękka i sprężysta. To chyba moja ulubiona seria Organiuqe i bardzo chętnie do niej wrócę.

Na koniec, jesienne pewniaki. Essie w odcienu Licorice (czerń), Wicked (bardzo ciemne wino), Hip-Anema (nasycona, soczysta czerwnień). Licorice i Hip-anema mają fenomenalne krycie i spokojnie radzą sobie przy jednej warstwie, Wicked jest trochę inny, ma żelowo-kremowa formułę więc trzeba nałożyć dwie warstwy, ale zapewniam, że kolor jest absolutnie piękny i niespotykany. Wracam do tych lakierów co rok i ich jakość wciąż jest na medal.

A jak tam Wasi ulubieńcy? Znalazłyście coś ciekawego ostatnio? Koniecznie dajcie znać, czy coś z moich propozycji Was zaciekawiło!

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

13.10.16

Codzienna pielęgnacja cery z Phenome


Kremy do twarzy to kosmetyki od których na ogół wymagamy najwięcej. Szczególnie jeśli nasza cera zaczyna pokazywać pierwsze oznaki starzenia i nie jest już tak jędrna i promienna jak kiedyś. Dobry krem powinien nawilżyć, odżywić i wygładzić cerę, zmniejszyć widoczność zmarszczek, przywrócić jej ładny koloryt i zapewnić ochronę. Oczywiście do pewnego stopnia czasu cofnąć się nie da, ale uwierzcie, różnica między skórą odwodnioną, a dobrze nawilżoną widoczna jest gołym okiem, a dobry kosmetyk potrafi wizualnie odjąć jej parę dobrych lat.

Phenome to jedna z niewielu marek do których wracam regularnie i którą cenię od paru dobrych lat. Uwielbiam minimalistyczne opakowania, zapachy poszczególnych linii i, co najważniejsze, genialne, dopracowane składy. Dzisiaj opowiem Wam o kosmetykach do pielęgnacji cery, które towarzyszyły mi codziennie przez ostatnie trzy miesiące. Moja skóra ma się po nich świetnie, więc z przyjemnością polecam całą trójkę, myślę też, że każdy znajdzie tu coś dla siebie. Zapraszam :)


Rano 

Krem Phenome Ideal Skin Protector SPF 10 - gęsty, treściwy krem ochronno-wzmacniający przeznaczony głównie do cer wrażliwych i naczyniowych. Przy mojej, która dodatkowo jest z natury dość sucha, spisuje się bardzo dobrze jako krem na dzień. Ze względu na filtr mineralny, podczas aplikacji krem trochę się maże, ale już po chwili skóra go wchłania i jest nie tylko dobrze nawilżona, ale też lekko zmatowiona. Miałam okazję widzieć go w akcji podczas ekstremalnych upałów (filtr, mimo że niewysoki, świetnie chroni przed działaniem promieni słonecznych), ale także i teraz, gdy robi się coraz zimniej i cera wystawiona jest na działanie deszczu i wiatru. Sprawdził się świetnie i myślę że poradzi sobie również jako krem ochronny zimą. Skład, jak na Phenome przystało, bardzo mi się podoba (obejrzycie go <tu>), na czołowym miejscu znajdują się tu wody roślinne (różana, aloesowa i z zielonej herbaty), które dostarczają witamin oraz działają wzmacniająco i kojąco, poza tym cała masa naturalnych ekstraktów, maseł i olejków, które świetnie nawilżają, tonizują, wzmacniają naskórek, dodatkowo wzmacniając ściany naczyń krwionośnych. Krem ma piękny, delikatny zapach olejku różanego, świetnie sprawdza się pod makijażem i jest bardzo wydajny - po trzech miesiącach została mi jakaś połowa, więc myślę, że zużyję go akurat przez końcem terminu ważności (kosmetyki Phenome ze względu na naturalne składy, są ważne przez 6 miesięcy). Jeśli akurat jesteście w trakcie poszukiwań dobrego kremu ochronnego, a dodatkowo macie cerę naczyniową, mocno polecam.


Wieczorem

Krem Phenome Luscious Hydrating Cream - ten krem to prawdziwy skarb i myślę, że nie ma osoby, która nie doceniłaby jego wspaniałych nawilżających właściwości. Jest lekki, ale jednocześnie bardzo bogaty, ma aksamitną konsystencje, szybko się wchłania i przepięknie pachnie. Skład, standardowo, jest na medal (do sprawdzenia <tu>). Pełen jest ekologicznych wód roślinnych (aloesowa, migdałowa, różana, cytrynowa), rozmaitych olejków i ekstraktów odżywczo-nawilżających. I rzeczywiście po użyciu cera jest wygładzona, miękka, dobrze nawilżona, a do tego po całej nocy takiego odżywczego kompresu, sprawia wrażenie zrelaksowanej i promiennej. Luscious to taki kosmetyk uniwersalny, moim zdaniem nada się dla każdego typu cery. Jego idealnie zrównoważona formuła, lekka, ale mocno nawilżająca i bardzo komfortowa w użyciu, sprawia, że każda aplikacja to czysty relaks. Na prawdę uwielbiam ten krem, jeden z najlepszych jakie znam!

Rano i Wieczorem

Olejek Phenome Replenishing Moisturizing Oil - świetny dodatek do codziennej pielęgnacji, czyli aksamitny, nawilżający olejek, który sprawdzi się zarówno samodzielnie, lub jako serum przed aplikacją kremu. W obu przypadkach wystarczy zaledwie kilka kropelek, bo olejek ma konsystencję typową dla wodnego serum i bardzo łatwo się rozprowadza. Jak zwykle odsyłam do strony, gdzie znajdziecie pełen skład (<tu>). Bogaty w organiczne oleje (arganowy, jojoba, słodkich migdałów, makadamia), Replenishing poprawia sprężystość skóry i chroni ją przed utratą wilgoci. Często stosuję go solo, lubię też mieszać z kremem nawilżającym i obu przypadkach jestem bardzo zadowolona  z działania. Jeśli nie przywykłyście do stosowania olejków, ten będzie świetną opcją początkowa. Ma lekką, delikatną formułę i można go stosować bez obaw - szybko się wchłania, pozostawiając aksamitną warstwę ochronną. Zbliża się sezon grzewczy i myślę, że tego typu kosmetyk idealnie zaradzi zgubnemu wpływowi suchego powietrza, więc warto pomyśleć nad jego zakupem.


Bardzo jestem ciekawa jakie są Wasze ulubione kosmetyki do pielęgnacji cery. Macie swój ukochany krem lub serum, które okazało się absolutnym hitem? I koniecznie dajcie znać, jeśli któryś z kosmetyków Phenome Was zainteresował. A może już je znacie?

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

8.10.16

Perfumy na jesień 2016


Jesień zadomowiła się chyba na dobre i nie wiem jak Was, ale mnie pogoda za oknem zdążyła już porządnie wymęczyć. Zimno, deszcz i szarówka nie nastrajają najlepiej, ale to właśnie w tym okresie mam największą ochotę na zapachowe testy. W końcu trzeba sobie ten najbliższy czas jak najbardziej uprzyjemnić - zawinąć się w ciepły szalik, obłożyć książkami i wrócić do utęsknionych, jesiennych perfum. Albo jeszcze lepiej, sprawić sobie coś kompletnie nowego. Nowy zapach jesienią, to zawsze dobry pomysł, a tak się składa, że mam dla Was siedem takich, które idealnie otulą, poprawią nastrój i pobudzą zmysły w najchłodniejsze dni.




Diptyque L'ombre Dans L'eau EDP

Zapach liściasty i zielony, ale dla mnie kompletnie jesienny, bo od początku do końca rozgrywający się wokół pięknie podanej róży. Jej kwiat jest świeży, młody, lekko kwaskowaty, wilgotny, jego pąki jakby skroplone rosą. W tle naręcza porzeczek wymieszane z listkami. L'Ombre Dans potrafi być nieco zdystansowany, ale jest też niezaprzeczalnie, niesamowicie kobiecy. Miłość od pierwszego wejrzenia.

Thierry Mugler Alien Essence Absolute

Essence Absolute to klasyczny Alien wzbogacony wanilią i ambrą. Po prostu Alien zmiękczony i ocieplony, ale, bez obaw, to wciąż on. Słodki, zawiesisty jaśminowy ekstrakt, ciemny, ciężki i chłodny jak kamień. Nie stracił charakteru, ale towarzyszące mu nuty wanilii, białej ambry i mirry stanowią na prawdę miłe dla nosa uzupełnienie. Taki Alien w nowej sukience. 

Balmain Extatic Tiger Orchid

Najsłodszy z całej gromadki, kwiatowo-orientalny Tiger Orchid to gorąca orchidea z dodatkiem ylang-ylang i różowego pieprzu. Zapach ciepły, kobiecy i seksowny. Otulający kaszmirową miękkością, zmysłowy i elegancki. Jeden z tych, którego z pewnością docenią panowie. Polecam!

Byredo Pulp

Pulp, czyli, po prostu, owocowa pulpa. Gęsta, skondensowana miazga słodko-kwaskowatych, dojrzałych owoców - głównie figi, porzeczki i jabłka, ocieplona kremową gardenią tahitańską i pralinkami. Figa gra tu pierwsze skrzypce i zdecydowanie bliżej jej do surowej, dojrzałej figi z Womanity TM niż tej, którą znam z Philosykos, czy The Body Shop. Pulp wyróżnia się naturalnością i intensywnością, jest zupełnie niepodobny do innych owocowych zapachów oferowanych w perfumeriach.

Tom Ford Noir Pour Femme

Pięknie podana ambra. Na słodko, z nutą waniliowego likieru i kulfi. Wyraźnie czuję szafran, sandałowiec i mleczną, kremową miękkość. Pour Femme to idealny jesienny otulacz, słodki, ale w taki likierowy, wyważony sposób, z nutą wytrawności. Miękki, przytulny orient, cudownie otulający, jak ciepły jesienny szal.

Serge Lutens Datura Noir

Nie przepadam za tuberozą, zwłaszcza w towarzystwie innych białych kwiatów, ale Datura Noir to kompletnie inna historia. Tuberoza dopieszczona i wygładzona migdałami i mlekiem kokosowym, z dodatkiem wanilii i fasolki tonka. Pachnie troszkę jak budyń waniliowy, ale w tle majaczy fioletowo-pudrowy heliotrop. Tuberoza jest tam od początku do końca, trochę zdystansowana, niby przykryta innymi aromatami, ale jest. Datura Noir co prawda, który kojarzy mi się z letnimi wieczorami, gdzieś w egzotycznych krajach, ale najchętniej nosiłabym go jesienią i zimą. 

Fridge by Yde Between Words

Właściwie to zapachy Fridge zasługują na osobny wpis (dajcie znać jeśli takowy Was interesuje!). W skrócie napiszę tylko, że to rewolucyjna polska marka, produkująca kosmetyki naturalne z najświeższych składników, bezpośrednio na zamówienie klienta. Oferta perfum jest równie wyjątkowa, wytwarzane są z najwyższej jakości esencji kwiatowych, a ich zapachy są zupełnie inne od wszystkiego co znacie. Between Words to esencjonalny, słodki jaśmin, w towarzystwie soczystych mandarynek, pieprzu, białego lotosu i drzewa cedrowego. Mocny, zmysłowy, stworzony wprost dla szykownych ciepłych płaszczów i szali. Bardzo przypadł mi do gustu, ale polecam zapoznać się z całą ofertą Fridge, bo każdy z oferowanych zapachów jest na swój sposób wyjątkowy i wart poznania.

Znacie te zapachy? Koniecznie podzielcie się Waszymi typami na jesień! 

pozdrawiam

Kinga
SHARE:
© ROSE AND VANILLA . All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig