26.2.16

Mydła Yope


Tego typu wpisy lubię najbardziej. Od czasu do czasu jakaś marka tak mnie w sobie rozkocha, jakiś produkt tak zauroczy, że mam ochotę obdarować nim całą okolicę. W ubiegłym roku było Ministerstwo Dobrego Mydła, wcześniej, Phenome (w obu przypadkach ten zachwyt wciąż trwa!). Teraz pora na kolejną polską markę, która tworzy kosmetyki wyjątkowe - proste, łagodne dla skóry, pięknie pachnące, w fajnie zaprojektowanych opakowaniach. Yope wprowadza na rynek naturalne, oryginalne produkty i całkiem nowe zapachy, wszystko ładne, dobre dla skóry i w niewysokiej cenie.


Część z Was, szczególnie tych, lubujących się w naturalnej pielęgnacji, mydła Yope zna już od jakiegoś czasu. Być może jednak, znajdą się jeszcze tacy, którym oferta marki jest zupełnie obca. Jeśli do nich należycie, zachęcam, koniecznie wypróbujcie wanilię z cynamonem i figę! To był mój pierwszy wybór, bo właśnie te opcje zapachowe wydały mi się najciekawsze. A więc, pomińmy na razie walory pielęgnacyjne i zajmijmy się zapachami właśnie.

Wanilia i cynamon pachnie niesamowicie apetycznie, przy czym nie jest ani trochę mdła, więc raczej nie ma możliwości, że aromat Was zmęczy - nawet jeśli za wanilią nie przepadacie. Cynamonu nie ma zbyt wiele, za to wyraźnie wyczuwam coś, czego w sumie nie ma prawa tam być - soczyste, zielone jabłko. Lekko kwaskowate jabłko i słodka, aromatyczna wanilia. Pachnie pięknie! Ciekawa jestem czy któraś z Was ma podobne wrażenie, koniecznie dajcie znać!

Figa, z kolei, to zapach prosty i bardzo naturalny. Zielony jak drzewo figowe, słodkawy, świeży i soczysty jak lekko niedojrzałe owoce. Bardzo kojący i odświeżający. Oba bardzo przypadły mi do gustu, żałuję tylko, że asortyment marki nie jest trochę szerszy, bo mam ochotę na inne, równie wyjątkowe opcje.


Mydła mają żelową konsystencje i w kwestii zastosowania, spisują się bardzo dobrze. Nie wysuszają, są delikatne dla skóry, nie zawierają zbędnych substancji konserwujących, czy zapachowych (trzeba dodać, że zapachy oparte głównie są na naturalnych ekstraktach), składy są krótkie, bez zbędnych "ulepszaczy". Z pełną listą składników możecie zapoznać się poniżej.

Wanilia i cynamon
Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Cetyl Betaine, Decyl Glucoside, Coco-Glucoside, Vanilla Planifolia Extract, Cinnamonum Zeylanicum Extract, Glycereth-2 Cocoate, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Parfum, Lactic Acid, Allantoin, Panthenol.

Figa
Aqua, Cocamidopropyl Betaine, Glycerin, Sodium Lauroyl Sarcosinate, Ficus Carica Extract, Cetyl Betaine, Decyl Glucoside, Coco - Glucoside, Glycereth-2 Cocoate, Sodium Benzoate, Potasium Sorbate, Parfum, Lactic Acid, Allantoin, Panthenol.

Wszystko począwszy od zapachu, poprzez działanie, na genialnym projekcie opakowań skończywszy, bardzo mi się podoba. W wielu sklepach internetowych mydła Yope znajdziecie w cenie niespełna 15 zł za 500 ml. Myślę, że warto spróbować.

Znacie? Lubicie Yope? Koniecznie dajcie znać 

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

23.2.16

Co nowego w perfumerii / Dior, Calvin Klein, Roberto Cavalli



Uwielbiam poznawać nowe zapachy. Poszukiwania, przebieranie w próbkach i odkrywanie rajcuje mnie chyba nawet bardziej od kupowania flakonów. Rzecz w tym, że od dłuższego czasu to odkrywanie równa się u mnie z grzebaniem w klasyce i wyciąganiem pachnideł trochę już zapomnianych. Po prostu coraz bardziej nie po drodze mi z obecnymi trendami. W mojej kolekcji na palcach jednej reki mogę wyliczyć perfumy nowe (mam dokładnie dwa flakony i oba to prezenty) i złapałam się na tym, że wszelkim mainstreamowym nowinkom przyglądam się pobieżnie, z góry zakładając, że są nie dla mnie. Daleka jestem od oceniania, czy to dobrze, czy źle. Po prostu mam wrażenie, że przez moją ignorancję jednak coś mnie omija. Jaka by ta klasyka cudowna nie była, w pewnym momencie, zamiast rozwijać, zaczęła mnie ograniczać - zamykać na istotną część perfumowego świata.

W związku z tym jednym z moich noworocznych postanowień, było wprowadzenie odrobiny równowagi i poświęcenie większej uwagi temu co dzieje się w świecie perfum obecnie. Zacznę od kilku tegorocznych premier.


Dior Poison Girl

Po sukcesach Black Opium, La Vie Est Belle, małej czarnej od Guerlain, wypuszczenie własnego bestsellera przez Dior było kwestią czasu. Poison Girl ma być uwspółcześnioną, reprezentantką słynnej serii. Taką trucizną w dziewczęcym wydaniu, odkurzoną i dopasowaną do obecnych trendów. Jej pojawienie się wywołało niemałe wzburzenie, bo w końcu nie każdy przygotowany był na różową landrynkę z etykietką Poison.

Od początku przypuszczałam, że Girl nie będzie miała lekko, bo porównań z pozostałymi truciznami nie wygra nigdy. Z drugiej strony stworzona została by podbić współczesny rynek i przypodobać się młodemu pokoleniu. Czy się jej uda? Myślę że tak, bo jeśli rozpatrywać go w oderwaniu od pozostałych trucizn, ten zapach na prawdę nie jest zły. To taka młodzieżowa wersja Hypnotic Poison, z dużą ilością cukru. Pachnie przyjemnie, choć nie spodziewałam się, że będzie aż tak znajomo. Po landrynkowym otwarciu, wyłania się wanilia i migdały doprawione tonką - zdecydowanie zalatuje flankerem HP, tyle że w bardzo słodkim wydaniu. Całe szczęście kompozycji oszczędzono ulepnych owoców, dzięki czemu, jak dla mnie, jest całkiem strawna.

Miłośników klasycznych trucizn Poison Girl będzie zapewne irytować. Będzie grać na nosie, niczym rozpuszczona dziewczynka pchająca się przed szereg, do którego w ogóle nie powinna należeć. I o ile sama myślę podobnie, obiektywnie rzecz biorąc, wcale nie jest tak źle. Z resztą, powiedzmy sobie szczerze, Dior ma o wiele większe grzechy na swoim koncie. 

nuta głowy: gorzka pomarańcza
nuta serca: róża damasceńska i róża z grasse
nuta bazy: fasolka tonka, drzewo sandałowe, wanilia, migdał i balsam tolu




Calvin Klein CK2

Nowość Calvina Kleina warta jest wspomnienia chociażby ze względu na ciekawą koncepcję towarzyszącą jej powstaniu. CK2, który ma być następcą uniseksowego CK One, reklamowany jest jako "gender-free" - zapach, który nie jest przypisany do żadnej płci, nie ograniczają go żadne bariery. Szkoda, że w rzeczywistości CK2 nie jest tak intrygujący jak by się wydawało. To perfumy z kategorii wodno-kwiatowej i rzeczywiście są czyste, przyozdobione delikatnymi kwiatami, ale do tego zrównoważone zielenią i ostrą nutą wetywerii. Czuć w nich pewną metaliczność, coś zdaje się lekko gryźć podniebienie - chyba wasabi. Ten dodatek pikanterii i nut zielonych nawet mi się podoba, szkoda tylko, że jest taki niezdecydowany i ostatecznie szybko znika. Zostaje subtelny, całkiem ładny, choć trochę bezosobowy zapach, który być może przypadnie do gustu wielbicielkom perfum typu Pure DKNY.

nuta głowy: wasabi, mandarynka, liść fiołka
nuta serca: otoczak, korzeń irysa, róża
nuta bazy: wetyweria, drzewo sandałowe, kadzidło





Roberto Cavalli Paradiso Azzurro

Azurro to coś pomiędzy klasycznym Paradiso, a Cavalli Acqua (nawet flakon jest sprytnym połączeniem tych dwóch). Kwiatowo-wodna kompozycja, w której pierwszą rolę gra świeży, słodki jaśmin. Towarzyszy mu lawenda i cyprys, przez co całość nabiera unisexowego charakteru. Jest lekko, wakacyjnie, egzotycznie nawet, bo gdzieś w tle zaczynają majaczyć cytrusy. Z czasem wodna słodycz przeobraża się w lekką morską bryzę i wtedy, niestety to moje myśli uporczywie zaczynają wędrować w rejony świeżo wyczyszczonej toalety. To zdecydowanie nie moja bajka.

nuta głowy: bergamotka, cytrusy, lawenda
nuta serca: dziki jaśmin
nuta bazy: cyprys, drzewo kaszmirowe



Co sądzicie o Poison Girl? Znacie pozostałe zapachy? Dajcie znać czy jakieś nowości zwróciły ostatnio Waszą uwagę.

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

9.2.16

Lolita Lempicka L Fleur de Corail


Fleur de Corail, to kolejny skarb z dna morza w interpretacji Lolity Lempickiej (a właściwie Maurice'a Roucela, który jest twórcą zarówno L, jak i Coral Flower). Pamiętam, że FdC dostałam w śmiesznie niskiej cenie w okolicznym Rossmanie - to był zakup w ciemno, ale  po prostu nie mogłam sobie odmówić kolejnego turkusowego serduszka w mojej kolekcji.


Nuty głowy: grejpfrut, bergamotka
Nuty serca: orchidea, plumeria (frangipani)
Nuty bazy: ambra, piżmo, drewno z morza

Podobieństwo do L de Lolita da się zauważyć w otwarciu - dominują apetyczne cytrusy i podszyta wanilią słodycz. W nowej wersji szybko jednak dołącza ambra i już po kilku minutach oba zapachy mocno się rozbiegają. Zupełnie jakby twórca chciał zaznaczyć, że Fleur de Corail jest siostrą L, ale całkiem inną, bardziej przewrotną i nieobliczalną. W Coral Flower kontrolę przejmują egzotyczne kwiaty - kremowe frangipani i ciepła orchidea. Wciąż towarzyszy im pudrowa ambra i coś na kształt przydymionej skóry. Skąd ta skóra? Nie mam pojęcia, w spisie nut jej nie ma, podobnie jak wspomnianej wcześniej wanilii. Wrażenie pojawia się jednak za każdym razem, a wraz z nim przychodzi wspomnienie palącego nadmorskiego słońca i ciała smaganego słonym wiatrem. Przypomina o sobie, przebija się od czasu do czasu się przez ambrowo-kwiatowo-bergamotkową mieszankę, cichnąc stopniowo, aż w końcu na skórze zostaje niemalże wyłącznie piękna piżmowa baza.



Flakon Fleur de Corail aż się prosi o chwilę uwagi. Z resztą seria L należy zdecydowanie do najpiękniejszych, najbardziej cieszących oko wytworów Lempickiej. Ten przypomina oszlifowany przez sól morską kamień z dna morza, na którym "zakotwiczył się" kawałek koralowca i biały kwiat (stawiam, że to frangipani). I o ile w L nie czułam tej morskości wcale, wąchając Fleur nie mam większych problemów z wyobrażeniem sobie turkusowych fal, złotej plaży usianej bursztynami, muszelkami, drobinkami koralowca i wyrzuconymi przez fale kawałkami drewna. Z resztą, pewnie ze względu na tę egzotykę, najchętniej po Coral Flower sięgam własnie latem. Słońce i ciepło zdają się wydobywać z niej to co najpiękniejsze - kwiaty rozkwitają, pojawia się lekka słonawość, coś się pieni, coś kotłuje, uwalniając stopniowo moc zapachu (a trzeba zaznaczyć, że ten, choć nie ma niewiarygodnej projekcji, trzyma się skóry bardzo długo).

Fajna jest ta wersja, ma swój charakter, jest nietuzinkowa, ale ma w sobie pewną harmonię. Nie kocham jej tak jak L, ale pisząc te słowa, spoglądam na prawie pusty flakon i nabieram ochoty na kolejny.

Znacie Fleur de Corail? Macie swoje ulubione zapachy Lempickiej?

pozdrawiam
Kinga
SHARE:
© ROSE AND VANILLA . All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig