21.7.14

Pharmaceris A - nawilżający żel do twarzy dla suchej i wrażliwej cery


O produktach takich jak żele do mycia, czy szampony pisuję stosunkowo rzadko, a jeśli już się na to zdecyduję, zwykle mam ku temu dobry powód. Większości z nich nie recenzuję, bo kto lubi czytać o średniakach albo produktach niezłych, ale podobnych do dziesiątek innych. Ja na pewno nie. Żel Pharmaceris nie jest ani jednym ani drugim. Szybko zyskał miano mojego ulubieńca i z ręką na sercu mogę Wam go polecić.

Pełna nazwa to nawilżający fizjologiczny żel do mycia twarzy i oczu. Kosmetyk jest częścią serii Pharmaceris A, która przeznaczona jest cery alergicznej i wrażliwej. Moja skóra zazwyczaj nie wykazuje tendencji do reakcji alergicznych, z pewnością jest za to wrażliwa, mam też skłonności do pękających naczynek. Moim zdaniem, to kosmetyk dla każdego, kto szuka delikatnej i skutecznej metody oczyszczania, ale szczególnie powinien spodobać się posiadaczkom cer suchych.



W składzie brak SLS i SLES, mydła, barwników, parabenów i kompozycji zapachowej. Za to mamy nawilżający wosk z mango i glucam oraz łagodzącą podrażnienia alantoinę i D-pantenol. Skład jest krótki i nieudziwniony. W prostocie siła.


Producent informuje, że żel można stosować na dwa sposoby - tradycyjnie oraz bez użycia wody. Drugi sposób działa, jednak ja za nim nie przepadam - po prostu źle się czuję bez "doczyszczenia' twarzy wodą. Wybieram więc tradycyjną metodę. Jeśli mam na twarzy makijaż, najpierw stosuję płyn micelarny oraz mleczko z Sylveco (szczególnie z mleczkiem, bo oba mają właściwości nawilżające). Żel idealnie z nimi współgra. 

Produkt jest bezzapachowy i jak można by się spodziewać nie pieni się podczas mycia. Dobrze oczyszcza twarz z resztek makijażu. Po umyciu skóra jest odświeżona i nie okropnego ma uczucia ściągnięcia. Co do nawilżenia, nie oszukujmy się, to w końcu tylko żel, mamy go na twarzy kilka sekund i zmywamy wodą. Zdecydowanie COŚ robi - porównałabym efekt do tego jaki odczuwam po użyciu niektórych maseczek nawilżających. Skóra jest miękka, gładka i sprawia wrażenie odżywionej, jednak moja cera jest przyzwyczajona do kremów i po umyciu wciąż ich potrzebuje. 


Pharmaceris porównałabym do popularnego żelu rumiankowego z Sylveco. Ten drugi bardzo polubiłam, choć nie był bez wad. Miał słabą wydajność i nie był tak delikatny - zawierał kwas salicylowy, który może wysuszać cerę. Omawiany żel w tym porównaniu wypada zdecydowanie na plus i dla mnie jest po prostu lepszym zamiennikiem.

Pharmaceris A idealnie radzi sobie z cerą suchą i wrażliwą. Nie podrażnia oczu, łagodzi skórę, koi ją, tonizuje. Do tego jest wydajny, łatwo dostępny (większość aptek) i ma przyzwoita cenę - za 190 ml zapłacimy 26 zł. To słuszna cena jak na żel, który spełnia wszystkie moje oczekiwania. Nie pozostaje mi nic innego jak Wam go polecić!

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

11.7.14

Clinique all about eyes rich


Jeśli chodzi o pielęgnację skóry pod oczami jestem zwolenniczką cięższych, treściwych kremów. Dla mnie krem pod oczy musi spełniać podstawowe warunki, mieć bogaty skład zapewniający odżywienie oraz gwarantować wysoki poziom nawilżenia przez cały dzień. Po Clinique sięgnęłam, bo z taką właśnie pielęgnacją mi się kojarzył. Czy się spisał? Trochę zaskoczył, trochę rozczarował, ale ogólnie z zadania wywiązał się bardzo dobrze.

Clinique all about eyes rich, to bogatsza wersja popularnego all about eyes. Zdecydowanie różni się konsystencją, znacznie zmienił się też skład. Producent obiecuje zmniejszenie zmarszczek, rozjaśnienie okolicy oczu, poprzez zredukowanie cieni i opuchlizny. Krem polecany jest co skóry suchej z czym akurat jak najbardziej się zgadzam. Plusem jest dla mnie to, ze krem jest bezzapachowy.

W stosunku do swojego poprzednika bardzo zmieniła się formuła, w wersji rich bazą jest masło shea, niewiele dalej mamy też wosk pszczeli. Sam kosmetyk ma gęstą konsystencję, która na początku wręcz mnie zaskoczyła, teraz jednak w ogóle mi nie przeszkadza, a nawet ją polubiłam. Niestety, do wklepania pod okiem trzeba użyć sporej ilości kremu, w przeciwnym wypadku odrobinę tępo się rozprowadza. Co za tym idzie, krem szybko znika z opakowania i właściwie to wątpię czy wystarczy mi do końca miesiąca. Używam go od niespełna trzech tygodni i daję mu jeszcze z półtora. Jak na produkt za taką cenę, jak dla mnie jest to zbyt krótko, aby powtórzyć zakup.


Kolejną rzeczą do której się przyczepię jest opakowanie. Co prawda cieszy oko i jest ładnie wykonane, ale słoiczek jest mały i żeby wydostać produkt trzeba w nim zanurzyć palec. Jak można by się spodziewać, część produktu zostaje pod paznokciem. Oczywiście sam fakt grzebania we wnętrzu opakowania palcami jest niehigieniczny, ale zawsze jakoś znosiłam to w kremach do twarzy, więc nie będę się czepiać. 

Na koniec zostawiam sobie działanie. Od razu zaznaczę, że mimo obietnic producenta sięgając po niego nie liczyłam na to, że pozbędę się opuchlizny i cieni pod oczami (a obiekt do eksperymentów ze mnie idealny, bo jak mama z trzymiesięcznym stażem, wiem co to nieprzespane noce). Liczyłam przede wszystkim na nawilżenie i odżywienie i tu krem spisuje się idealnie. Świetnie nadaje się jako baza pod makijaż, nie straszne mu nawet wysuszające korektory. Dodatkowo skóra jest ładnie naprężona więc sprawdzi się jako kosmetyk przeciwzmarszczkowy.

Odnośnie cieni i oznak zmęczenia. Jest dobrze, choć z drugiej strony nigdy nie miałam z tym wielkich problemów. Skóra oczu wyglądała podobnie gdy używałam kremu z Sylveco. Poza tym nie wierzę, że jakikolwiek krem będzie w stanie ukryć skutki nieprzespanej nocy i ten też tego nie zrobił.

Krótko mówiąc, Clinique all about eyes rich to dobry krem mocno nawilżający, który odżywi i zapewni skórze ładny wygląd. Nie wydaje mi się natomiast, żeby miał znaczący wpływ na redukcję cieni i opuchlizny. Czy kupię ponownie? Cena regularna to około 130-140 zł więc z taką wydajnością, wątpię, choć pewnie będę za nim delikatnie tęsknić :)

INCI: Water, Butyrospermum Parkii (Shea Butter), Cetearyl Alcohol, Hydrogenated Polyisobutene, Phenyl Trimethicone, Dipropylene Glycol, Polyglyceryl-3 Beeswax, Polybutene, Sucrose, Cetyl Esters, Polymethyl Methacrylate, Isostearyl Neopentanoate, Glycerin, Glyceryl Stearate, Cetearyl Glucoside, Butylene Glycol, Tocopheryl Acetate, Euphrasia Officinalis (Euphrasia) Extract, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Extract, Hordeum Vulgare (Barley) Extract, Sigesbeckia Orientalis (St. Paul's Wort) Extract, PEG-100 Stearate, Coleus Barbatus Extract, Betula Alba (Birch) Extract, Polysilicone-11, Methyl Glucose Sesquistearate, Camellia Sinensis (Green Tea) Leaf Extract, Salvia Officinalis (Sage) Leaf, Glyceryl Polymethacrylate, Yeast Extract, Gentiana Lutea (Gentian) Root Extract, Stearic Acid, Milk Protein, Whey Protein, Lysine, Acetyl Glucosamine, Palmitoyl Oligopeptide, Guanidine Carbonate, Squalane, Glycosaminoglycans, Magnesium Ascorbyl Phosphate, Cholesterol, Caffeine, PEG-8, Phytosphingosine, Arginine, Acrylates/C10-30 Alkyl Acrylate Crosspolymer, Aminomethyl Propanol, Glycine, Dimethicone, Ascorbic Acid, Isomerized Linoleic Acid, Linoleic Acid, Sodium Hyaluronate, 1,2 Hexanediol, Maltodextrin, Decarboxy Carnosine Hcl, Potassium Sulfate, Caprylyl Glycol, Disodium EDTA, Sodium Dehydroacetate, Phenoxyethanol, Yellow 5, Iron Oxides, Mica, Titanium Dioxide

A jakie kremy pod oczy Wy polecacie? Im bardziej treściwe, tym lepiej. 

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

8.7.14

Nowości ostatnich tygodni


Witam! Wpisu z nowymi kosmetykami nie było już dobrych parę miesięcy. Przez ten czas przez bloga przewinęło się sporo nowości, ale ponieważ rzadko zdarza mi się robić większe zakupy jednorazowo, jakoś nie przeszło mi przez myśl, żeby za taką notkę się zabierać. Ostatnio lekko popłynęłam i poza standardowym uzupełnieniem zapasów, kupiłam parę rzeczy, których byłam zwyczajnie ciekawa. Żeby nie było przydługawo, część z nich pojawi się osobnym wpisie. Poniżej przedstawiam pierwszą partię zdobyczy.

Nowością dla mnie było zamawianie kosmetyków na smyk.com. To, że sklep w ogóle ma taką ofertę, odkryłam dopiero kupując parę rzeczy dla córy. Trzeba przyznać, że to fajna opcja, bo mamy przy okazji zakupów dla maluchów mogą dorzucić coś dla siebie. Dodatkowo trafiłam na promocję 50% i dzięki temu kupiłam kosmetyki (John Frieda, Greenland, Collistar) na które pewnie normalnie bym sobie nie pozwoliła. Pozostałe zakupy pochodzą z Mintishop (Anatomicals) i Bioarp (Planeta Organica). Garnier Ultra Doux wrzuciłam do koszyka w jakimś supermarkecie :)


1, 2. John Frieda odżywka Brilliant Brunette i szampon Luxurious Volume - kosmetyki John Freida chciałam wypróbować od dłuższego czasu, więc gdy nadarzyła się okazja zakupu za połowę ceny, nie mogłam nie skorzystać. Wybór był spory i kusiło mnie na większe zapasy, ale ostatecznie nawet nie wiem czy te produkty się u mnie sprawdzą. Tak więc, kliknęłam na próbę odżywkę podkreślającą kolor i szampon zwiększający objętość. 

3. Garnier Ultra Doux drożdże piwne i  owoc granatu - szampon nadający objętość - po niezbyt udanej przygodzie z szamponem i odżywką z masłem karite i awokado, postanowiłam dać Ultra Doux jeszcze jedną szansę. Ten szampon ma zupełnie inny skład i liczę, że nie będzie przetłuszczał mi włosów jak wspomniany duet.


4. Anatomicals żel pod prysznic mango i papaja - skusiło mnie opakowanie (to jedna z mocnych stron kosmetyków Anatomicals) i obietnica fajnego wakacyjnego zapachu. Poza tym, żeli pod prysznic nigdy za wiele. Nie zawiodłam się, żel pięknie pachnie, a teksty oraz ilustracje na opakowaniu są bosko absurdalne :)

5, 6. Greenland jabłkowy żel pod prysznic, krem pod prysznic mleko ryżowe i wanilia - holenderska firma specjalizująca się w wyrobie kosmetyków na bazie naturalnych olejków eterycznych pochodzenia roślinnego. Jak zwykle to co naturalne okazało się również drogie, ale ponieważ produkty były objęte 50% rabatem, kliknęłam, bo ten jabłkowy żel nie dawał mi spokoju. Dopiero czekają na swoją kolej.


7. Collistar, Perfecta, aktywny krem pod oczy - po Clinique w nieporęcznym słoiczku z chęcią wrócę do kosmetyku w opakowaniu z wygodną pompką. Sam krem ma być wzbogacony o naturalne wyciągi z malwy, oczaru wirgińskiego i rumianku. Mam obawy, ze okaże się za lekki, ale może na dzień się sprawdzi (producent poleca go jako bazę pod makijaż).

8, 9. - Natura Siberica krem do twarzy dla skóry suchej, wersja na dzień i na noc - po udanej przygodzie z produktami do włosów stwierdziłam, że dam syberyjskim kosmetykom szansę. Co prawda mam za sobą średnio pomyślne eksperymenty z naturalnymi kremami, ale nie zniechęcam się i próbuję dalej. Bazą obu kremów jest olej z syberyjskiego cedru, nie zawierają silikonów, parafiny, czy parabenów. Dodatkowo, krem na dzień posiada SPF 20, a to zawsze dobra rzecz.

Coś zwróciło Waszą uwagę? Nie ukrywam, że najbardziej ciekawa jestem produktów do włosów, na razie jednak muszę wykończyć resztki i dopiero zabieram się za testowanie. Jeśli używałyście produktów John Frieda (bądź którychś z pozostałych) Wasze opinie będą mile widziane.

pozdrawiam
Kinga
SHARE:
© ROSE AND VANILLA . All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig