11.10.17

Ulubieńcy września /2017


Dziś mam dla Was trochę wspaniałości, które towarzyszyły mi przez ostatnie tygodnie. Sporo tu świetnych kosmetyków pielęgnacyjnych, do tego 100% natury i polskich marek - dokładnie, tak jak lubię najbardziej. Bez zbędnych wstępów zapraszam Was więc na przegląd. 


Mokosh, hydrolat róża - hydrolat to jeden z tych kosmetyków, które zawsze muszę mieć pod ręką. Obowiązkowo mam w łazience choć jeden, a różany jest po prostu najbezpieczniejszą opcją dla mojej cery. Tym razem padło na Mokosh - połączenie ekstraktu różanego i wody źródlanej robi wszystko to czego od niego wymagam - łagodzi podrażnienia, nawilża, koi skórę naczyniową, lekko ją napinając. Hydrolat świetnie wspomaga pielęgnację olejkami, genialnie odświeża i pięknie pachnie. Jestem na tak!

Phenome, milky almond, regenerating hand balm - balsamy do rąk Phenome to bezkonkurencyjnie, najlepsze kosmetyki tego typu jakie do tej pory stosowałam. Wszystko, począwszy od składów i walorów pielęgnacyjnych, na zapachu i formule skończywszy, jest tu wyważone idealnie. Jeśli zastanawiacie się od czego zacząć przygodę z marką (albo już znacie inne kosmetyki, a jakimś cudem balsamów do rąk nie miałyście) polecam zainteresować się Milky Almond lub Anti-aging. Ten pierwszy, bo o nim dziś mowa, ma bogatą konsystencję, aksamitną formułę i genialny skład, szybko się wchłania i natychmiastowo nawilża. Wszystko to, w połączeniu z przepięknym zapachem, sprawia że jest absolutnie uzależniający.

Resibo, multifunkcyjny peeling do twarzy - Resibo opracowało peeling, który można stosować zarówno jako tradycyjny zdzierak, jak i  peeling enzymatyczny. Znajdziemy tu drobne ziarenka krzemionki, masujące skórę kuleczki jojoba, a także wygładzające i złuszczające ekstrakty. Okazuje się, że moja cera naczynkowa bardzo dobrze znosi lekki masaż i bez obaw mogę stosować peeling 1-2 razy w tygodniu. Efekty przychodzą bardzo szybko i skóra jest pięknie wygładzona, naprężona i odświeżona. Dzięki zawartości olejków i maseł kosmetyk działa niemalże jak maseczka nawilżająca, nie dopuszczając do przesuszenia skóry. Bardzo polecam, a jeśli chcecie poczytać pełną recenzję odsyłam to tego wpisu.


Senelle, rewitalizujące serum olejowe - uwielbiam sera olejowe za ich skoncentrowane działanie. Senelle ma rewelacyjny skład, stosunkowo lekką formułę i bardzo przyjemny, relaksujący zapach. Genialnie sprawdza się jako ostatni punkt wieczornej pielęgnacji natychmiastowo ujędrniając i nawilżając skórę. Wystarczy tonik lub hydrolat i kilka kropel olejku, by rano cera była wypoczęta, zregenerowana i promienna. Wspomnę jeszcze, że Senelle to nowa polska marka i absolutnie warto dać jej szansę.

Senelle, odżywczy krem do twarzy - bogaty w olejki i składniki aktywne, absolutnie świetny krem na dzień. Szybko się wchłania, pozostawiając na skórze delikatny film ochronny, ma przyjemny, subtelny zapach, optymalnie nawilża, odżywia, jest lekki i całkowicie naturalny. Polecam! Więcej na temat kosmetyków Senelle poczytacie tu. 

Naturativ, cuddling body balm - ten balsam uwielbiałam już wtedy, gdy dostępny był w asortymencie marki Pat&Rub. Dzięki kochanej Marlenie, miałam okazję wypróbować go w nowej odsłonie i według mnie, absolutnie nic się nie zmieniło! Nadal genialnie nawilża, odżywia, ujędrnia, ma świetny skład, przyjemną konsystencję i pachnie obłędnie. Połączenie karmelu, wanilii i cytryny jest tu bardzo apetyczne i idealnie sprawdzi jako lekarstwo na jesienną szarówkę. Polecam gorąco!

Koniecznie dajcie znać, co Was ostatnio zachwyciło i czy znacie którychś z moich ulubieńców?

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Jeśli post Cię zainteresował, będzie mi bardzo miło jeśli napiszesz kilka słów od siebie.

pozdrawiam :)

© ROSE AND VANILLA . All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig