Sam rozświetlacz jest drobno zmielony, mocno napigmentowany i na skórze wygląda przepięknie. Natężenie można stopniować wedle preferencji, od lekkiego rozświetlenia, do mocnego efektu tafli. Z aplikacją trzeba jednak uważać, bo Mary-Lou do subtelnych nie należy. Lekkie muśnięcie pędzla wystarczy, aby uzyskać mocny efekt.
Kolor jest beżowo złotawy. Z tego względu, niestety, nie każdemu będzie pasować. O dziwo z założenia miał chyba być najbardziej uniwersalnym z całej trójcy, bo obok różowej Cindy-Lou i brązowej Betty-Lou wygląda bardzo niewinnie. No ale wcale taki nie jest i na bladolicej dziewczynie raczej nie będzie wyglądał zbyt naturalnie (a może, są tu takie które go używają? Co myślicie?).
Tak czy inaczej, żeby lepiej pokazać odcień zestawiłam go z bardziej neutralnym i wpadającym w różowe tony rozświetlaczem ze Sleeka.
Po lewej Mary Lou, po prawej Sleek. Sleekowy rozświetlacz jest delikatniejszy i bardziej uniwersalny. Mary-Lou daje mocny efekt i wpada w złotawe tony, dlatego bardziej będzie się nadawał dla dziewczyn o ciepłej karnacji
Więc co ostatecznie myślę o Mary-Lou? Jestem pod dużym wrażeniem jakości wykonania, trwałości i efektu. Mam ciepłą karnację więc u mnie sprawdza się na medal. Szczególnie cieszę się na okres wakacyjny, kiedy razem z opalenizną będzie pięknym uzupełnieniem makijażu. A propos makijażu, produkt sprawdza się równie świetnie jako cień do powiek, wieczorem muskam nim też lekko ramiona i dekolt.
Polecam, zanim jednak zdecydujecie się na zakup zastanówcie się, czy jest to kosmetyk odpowiedni dla Was. Jeśli szukacie Waszego pierwszego rozświetlacza myślę, że lepszym wyborem będzie np. duo ze Sleeka, które w zestawie ma też całkiem fajny bronzer. To tańsza i bezpieczniejsza alternatywa. Wierzcie lub nie, Mary-Lou można zrobić sobie krzywdę. Z drugiej strony, odrobina wprawy i przyzwoity pędzel, a na pewno nie będziecie wyglądać jak kula dyskotekowa. Klucz tkwi w umiarze.
Tak czy inaczej ja uwielbiam i potwierdzam opinię wielu. Warto wydać te 64 zł jeśli zależy wam na jakości, tym bardziej, że taki kosmetyk z pewnością będzie służył naprawdę długo.
pozdrawiam
Kinga
Wyglada bardzo ładnie
OdpowiedzUsuńMi on sie wydawal wlasnie za zolty, za mocno złoty, no i opakowanie do mnie nie przemawia, ale to kwestia gustu, tak jak z Benefitem, niektórzy kochają te opakowania, dla mnie one trącą wsią. Zamiast Mary wolalam dolozyc i kupić sobie z MACa rozswietlacz Lightscapade:)a Ale kto wie, moze jeszcze i na tego mi przyjdzie chciejstwo? :D
OdpowiedzUsuńA no właśnie, szczerze mówiąc początkowo byłam bardzo zaskoczona, mi pasuje, ale zdecydowanie nie warto kupować w ciemno.
UsuńEch nawet mi nie pisz o tych MACach, ja tam nowego chciejstwa nie potrzebuję :)
Do mnie właśnie dzisiaj przybyły moje nowe MACzki, wśród nich właśnie Lightscapade:) Na razie się zachwycam, muszę obfocić i potem mogę zacząć używać:)))
UsuńJa nawet Mary nie mam gdzie obmacać, jedynie online mogłabym ją kupić, ale z powodu tego złotego odcienia nie wiem, czy się odważę, bo jednak wolałabym ją zobaczyć na żywo. Wprawdzie mam z MACa soft&gentle i on też jest złotawy, ale... No właśnie... Czy potrzebny mi drugi złoty rozświetlacz? Tym bardziej, że soft&gentle nie do końca jest "mój" kolorystycznie.
Super, czekam w takim razie na zdjęcia na blogu :) Czy potrzebny Ci drugi złoty rozświetlacz, hmm pewnie nie, ale potrzebować, a chcieć dwie różne rzeczy :) Jeszcze kilka miesięcy temu zarzekałam się, że Mary-Lou nie kupię, bo nie potrzebuję. I co? Kupiłam.
UsuńAle tak serio, jeśli coś ma później leżeć i się marnować, to lepiej powstrzymać się od tego "chciejstwa".
Przyznam szczerze, że dużo bardziej podoba mi się odcień rozświetlacza Sleeka, Mary jest dla mnie zbyt złota :)
OdpowiedzUsuńSleek ma bardzo fajny ten rozświetlacz, kolor jest wręcz idealny, ale efekt bardzo delikatny. Po prostu na co dzień, gdy nie chcę zbyt mocnego rozświetlenia wybieram właśnie Sleek. Tak jak pisałam, Mary-Lou nie każdemu będzie odpowiadać :)
UsuńU mnie nadawałby się tylko kiedy jestem opalona :( ale dobrze wiedzieć bo nie będę już go aż tak chciała kupić ;D
OdpowiedzUsuńCieszę, się, że Cię zniechęciłam :P
UsuńMnie nie kusi zupełnie. Pewnie dlatego, że rozświetlacza nie używam w ogóle.
OdpowiedzUsuńNo może czasami - od wielkiego dzwonu ;)
Wtedy ratuje mnie cień 395 z Inglota - pasuje idealnie.
Ja tak robię gdy się spieszę :) Dodatkowo, kilka innych cieni z Inglota służy mi jako róże do policzków. Jednak rozświetlacz na co dzień muszę mieć i używam praktycznie przy każdej okazji :)
UsuńMam juz bardzo długo i jest bardzo wydajny bo zużycie jest niewielkie:) przez dłuższy czas był moim ulubieńcem:) teraz bardziej lubie Mac soft&gentle :)
OdpowiedzUsuńOj śliczny jest ten soft&gentle, choć znam go tylko ze zdjęć.
UsuńMam Mary-Lou od niedawna i po prostu uwielbiam ten rozświetlacz. :)
OdpowiedzUsuńJa jestem blada i mam zimny ton skóry, a uwielbiam ten rozświetlacz ;)
OdpowiedzUsuńO widzisz, czyli jednak da się :)
UsuńNo fajny fajny, przydałby mi się :D
OdpowiedzUsuńJuż od dawna marzy mi się ten rozświetlacz i koniecznie sama muszę go nabyc :)
OdpowiedzUsuńPiękny!
OdpowiedzUsuńPrzepiękny jest :) widziałam go na kilku blogach na policzkach u dziewczyn i jestem nim zachwycona :) jednak na mojej mieszanej cerze może się nie sprawdzić, a do rozświetlania tylko kącików oczu nie opłaca się kupować tak wielkiego opakowania :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością nie, choć ja używam go również na całą powiekę, zależy jaki makijaż kto lubi. Jeśli nie lubisz używać rozświetlaczy, to pewnie nie ma sensu kupować, w końcu to droga przyjemność.
UsuńStrasznie mnie ten roświetlacz kusi chociaż nie powinnam bo mam problemy ze świeceniem się skóry .
OdpowiedzUsuńU mnie świecenie pojawia się tylko w strefie T i nie jest wielkim problemem, zwykle puder matujący daje radę, a rozświetlacz to chyba mój ulubiony kosmetyk (zaraz po szmince :))
UsuńBardzo mi się podoba i tak - słyszałam o nim wiele dobrego, bo to chyba już kultowy rozświetlacz w blogosferze :) Miałam na niego ochotę, ale się powstrzymałam i nie uległam. Jestem porcelanowa i zastanawiam się, czy rzeczywiście nie byłby zbyt żółty na mojej karnacji..
OdpowiedzUsuńWyżej był komenarz Yuki, która pisała, że ma bladą cerę o chłodnym odcieniu i u niej się sprawdza, więc kto wie?
Usuńopakowanie ma takie słodkie i kusi;D
OdpowiedzUsuńmożliwe, że wadliwy egzemplarz, moje opakowanie, zamykanie było bez zarzutów. nie zauważyłam żeby się wylewało coś, żeby było nieszczelne.
W takim razie na pewno wadliwy, u mnie po przechyleniu cały płyn się rozlewał :)
Usuńja tego problemu nie miałam na szczęście. ogólnie staram się sprawdzać zawsze opakowania zanim kupię czy coś gdzieś nie uszkodzone.
UsuńDla mnie jednak duo ze Sleeka byłoby lepszym rozwiązaniem :)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię to duo, polecam :)
UsuńPoluje na nią, bo co czytam opinie to każdy chwali ten rozświetlacz :)
OdpowiedzUsuńMary Lou nic nie pobije! :D
OdpowiedzUsuńmam słabość do takich pięknych gadżetów :) może kiedyś się na niego skuszę ;)
OdpowiedzUsuńA która z nas nie ma :P
UsuńJestem zachwycona. Muszę go mieć <3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko i życzę miłego dnia :)
www.nataliamajmonroe.blogspot.com
Mam Mary i pomimo tego złotawego blasku, dobrze komponuje się z moją chłodną karnacją.
OdpowiedzUsuńChociaż po Twoim wpisie mam ochotę na duo ze Sleeka ;)
Jesteś drugą osobą, która to pisze. W takim razie wierzę na słowo :)
UsuńMam,uwielbiam, ale tylko na wiosnę/lato;)
OdpowiedzUsuńA jak wygląda cenowo? dla mnie pewnie byłby za ciemny. Jestem "bladuch".
OdpowiedzUsuńW sklepach internetowych ok 64 zł (pisałam w recenzji :)), czyli do tanich nie należy.
UsuńMasz rację pudełeczko bardzo zachęca do zakupu :)
OdpowiedzUsuńMam i uwielbiam :-) Na chłodnej karnacji też się spisuje :-)
OdpowiedzUsuńA już się cieszyłam, że przejdzie mi na niego ochota (jako blada, chłodna twarz :) ) ale komentarze niestety nie pomogły w tym :) Chociaż powiem, że ten ze Sleeka też mi się spodobał więc może to fajna, tańsza alternatywa :)
OdpowiedzUsuńNo własnie, z tego co piszą dziewczyny pasuje do każdego rodzaju cery :) Co do Sleeka, u mnie spisuje się bardzo dobrze, ale jest o wiele delikatniejszy.
UsuńJa nie używam rozświetlaczy a jeśli już to używam jakiegoś jasnego, perłowego cienia :)
OdpowiedzUsuńŚwietny efekt, muszę w końcu się na niego skusić ;)
OdpowiedzUsuńTyle pozytywnych opinii czytałam o tym rozświetlaczu Mary-Lou, podoba mi się bardzo, ale ze względu na przetłuszczającą się skórę, nie używam zbyt często tego typu kosmetyków - blasku mojej cerze nie brakuje ;)
OdpowiedzUsuńale zakładam, że nie o taki blask Ci chodzi :P
UsuńTen z balm starsznie mnie kusi, bo podoba mi sie złotawe wykończenie!
OdpowiedzUsuńOpakowanie jest świetne, super, że w ślad za tym idzie dobry produkt. Ale złotawe odcienie są totalnie nie dla mnie, więc to go u mnie dyskwalifikuje.
OdpowiedzUsuńale bym go chciała;)))
OdpowiedzUsuńPodoba mi się jego odcień i oczywiście opakowanie, ale jeszcze daleko mi do zakupu, tym bardziej, że nie mam pewności, czy takie złotko było by dla mnie. Sleek rzeczywiście bezpieczniejszy :)
OdpowiedzUsuńJakiś czas temu kupiłam rozświetlacz z MUA, który rzekomo miał także być w beżach, a jest różowy. Na szczęście ładny i niedrogi, tylko nie wiem czy dla mnie odpowiedni, muszę częściej po niego sięgać i się w końcu przekonać :)
Myślę, że w niewielkiej ilości, każdy odcień przejdzie, u mnie właściwie sprawdziłby się i beżowy i złoty i róż (choć ten ostatni najmniej). W przypadku Mary-Lou mamy dość mocny efekt, więc lepiej się zastanowić nad tym odcieniem :)
Usuńto opakowanie jest rewelacyjne, jednak ja nie lubię rozświetlaczy i też rzadko ich używam :) więc wydanie takiej kwoty pieniędzy byłoby niewskazane ... no chyba, że miałabym polubić ... :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, cudny jest :)
OdpowiedzUsuńskoro raczej zalecany jest do ciepłej karnacji to u mnie by się nie sprawdził, jednak dużo dobrych recenzji na temat tego rozświetlacza widziałam więc szkoda, bo kusi
OdpowiedzUsuńWypowiadały się tu dziewczyny z chłodnym typem cery, które również go używają i piszą, że wygląda dobrze :) Więc nic straconego :)
UsuńJa swoją przygodę z rozświetlaczami dopiero zaczynam. Do niedawna, ze względu na moją bardzo tłustą cerę, uznawałam, że dodatkowe rozświetlenie pogorszy tylko ogólny wygląd mojej cery, lecz teraz wiem, że byłam w błędzie. Jakiś czas temu nabyłam piękny egzemplarz od Becca i z każdy użyciem zastanawiam się, jak mogłam tak długo zwlekać :)
OdpowiedzUsuńMary-Lou jest przepiękna i być może kiedyś trafi do mojej kosmetyczki :)
ale cudowne te pudeleczko, jednak nigdy nie mialam produktu z tej firmy :P
OdpowiedzUsuńUwielbiam go! To mój ideał ponad ideałami :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że wcale z tym "obiektem westchnień blogosfery" nie przesadziłaś :) Blogerki same siebie nakręcają, ot taki konsumpcjonizm.
OdpowiedzUsuńAle nie ukrywam, że też chciałabym go mieć, bo szukam czegoś porządnego. Ten, w ciepłym tonie, byłby dla mnie idealny, choc cena trochę wysoka
Piękna jest Maryska! Ja kocham rozświetlacze w odcieniach złota, więc jest bardzo mojowa :)
OdpowiedzUsuńChoć ten Slleczek też wygląda świetnie! :)
Moje małe marzenie! Ja mam rozświetlacz z MeMeMe i jestem zadowolona ;)
OdpowiedzUsuńSkoro tak łatwo można się nim skrzywdzić, to ja podziękuję i chyba zainteresuję się sleekiem :D
OdpowiedzUsuńbardzo mi się marzy ten rozświetlacz, jednak ze względu na moją trądzikową skórę twarzy słusznie lub nie unikam wszelkich kosmetyków do konturowania/modelowania/rozświetlania twarzy bo wydaje mi się, że będzie to nieestetycznie wyglądać :(
OdpowiedzUsuńhmm i tu chyba masz rację, pamiętam jak miałam problemy hormonalne i trądzik pojawiał się na policzkach. Mogłam właściwie zapomnieć o konturowaniu, wyglądało to nieładnie i choćbym nie wiem jak starannie nakładała bronzer, efekt był po prostu niechlujny ;/
UsuńNAPRAWDĘ... RAZEM, NIE OSOBNO
OdpowiedzUsuńDziękuję, już poprawione :)
UsuńMary Lou Manizer to zdecydowanie mój ulubiony rozświetlacz. Lubię go używać jako cień do powiek:)
OdpowiedzUsuńKusi mnie już jakiś czas a ostatnio ciagle na niego trafiam i chyba muszę kupić. Prześladuje mnie :-D
OdpowiedzUsuńw piątek zamówiłam Mary Lou i Bahama Mama i czekam aż w końcu do mnie dotrą, na pewno aż w środę :)
OdpowiedzUsuńjuż nie mogę się doczekać :)