6.8.16

Hermes Un Jardin Sur Le Nil


Nad Nilem, w pobliżu Asuanu, istnieją wyspy-ogrody, przepełnione egzotyczną roślinnością i kwiatami. Najpopularniejsza z nich, wyspa Kitchenera, praktycznie w całości stanowi ogród botaniczny. W roku 1896 wyspa ta została podarowana brytyjskiemu konsulowi generalnemu, lordowi Kitchenerowi, w ramach podzięki za zasługi w czasie Kampanii Saudyjskiej. To właśnie on kazał wypełnić ją egzotycznymi odmianami drzew i roślin i przekształcił w ogromną oazę zieleni. Obecnie wyspa dostępna jest dla turystów i lokalnych mieszkańców, można tam dopłynąć łodziami i spędzić dzień, do woli spacerując wśród tropikalnej roślinności.

Un Jardin Sur Le Nil ma być właśnie takim zmysłowym spacerem po wyspach-ogrodach w Asuanie. Nigdy nie byłam nad Nilem, nie wiem więc czy zapach, który przedstawia Jean-Claude Ellena faktycznie odzwierciedla tę egzotyczną bujność. Wiem natomiast, że bardzo lubię perfumy Hermesa, a już latem kocham je absolutnie. Proste, zwiewne wody kolońskie, słoneczne wody cudów i, chyba najbardziej znane, zielono-owocowe ogródki Hermesa. Uwielbiam wszystkie ogródkowe odsłony i możecie być pewni, że każda z nich w końcu wpadnie w moje ręce. Póki co, zabiorę Was w moją własna podróż po ogrodzie nilowym.



Un Jardin Sur Le Nil, czyli ogród na Nilu, powstał jako drugi z serii pięciu hermesowskich ogródków. To zapach bardzo naturalny, botaniczny, świeży, soczyście zielony. Nie wiem czy za sprawą nazwy, historii, czy samej kompozycji za każdym razem, gdy go noszę, wyobrażam sobie taką oto sytuację. Jest upalny dzień, gdzieś nad brzegiem rzeki. W powietrzu czuć pozostałości burzy. W oddali rechoczą żaby, poza tym, panuje cisza i spokój. Od czasu do czasu gdzieś elegancko, bezgłośnie przeszybuje ważka. Powietrze jest czyste, pachnie sitowiem, zielonymi zanurzonymi w wodzie łodygami traw.

Zieleń w tym zapachu jest wyjątkowa. Tętni życiem i wibruje na skórze, zmieszana z cierpkim, kwaskowatym grejpfrutem. Wraz z nim pojawia się mango. Jego miąższ, pozbawiony słodyczy, za to bardzo soczysty, niesie ze sobą wodny chłód, który niemalże czuć na skórze. Dlatego w upalne dni Un Jardin Sur Le Nil nosi się tak dobrze. Ten zapach orzeźwia, chłodzi i energetyzuje jak mało który, a jednocześnie jest bardzo kameralny. Jeśli spodziewacie się przepychu, eksplozji egzotycznych roślin i kwiatów, tu ich nie znajdziecie. Kwiaty są, owszem. Majaczą gdzieś w tle, ale dla mnie pozostają anonimowe i mało istotne. Ogród Nilowy jest dziki, bliski naturze, przynosi spokój i ukojenie. Ostatnimi czasy noszę go nałogowo i ani trochę mnie nie zmęczył, nie znudził się. Jeśli jeszcze go nie znacie, polecam pobiec do perfumerii i nadrobić tę znajomość, bo to piękna kompozycja, choć zdecydowanie nie dla wszystkich.

Nuty głowy: marchew, zielone mango, grejpfrut, pomidor
Nuty serca: pomarańcza, lotos, hiacynt, sitowie, piwonia
Nuty bazy: labdanum, kadzidło, cynamon, piżmo, irys

Znacie Un Jardin Sur Le Nil? Bardzo ciekawa co sądzicie o pozostałych ogrodach Hermesa, macie swoje ulubione?

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Jeśli post Cię zainteresował, będzie mi bardzo miło jeśli napiszesz kilka słów od siebie.

pozdrawiam :)

© ROSE AND VANILLA . All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig