MENU

1.5.15

Ulubieńcy ostatnich miesięcy


Kiedy przygotowywałam ostatnich ulubieńców za oknem panoszyła się jeszcze zima. Od tego czasu zrobiło się o wiele bardziej zielono, ciepło i przyjemnie, a ja, a jakże, mam dla Was kolejną porcję dobroci. Poza stosunkowo nowymi zakupami nie obyło się bez starych, dobrych znajomych o których postanowiłam trochę przypomnieć. Okazuje się, że w pogoni za nowościami, jeszcze lepszym kremem, szamponem, balsamem czasami można się zapędzić w kozi róg. W takich momentach na ogół wracam do produktów sprawdzonych i bezpiecznych, na przykład takich jak poniższa dwójka.


1. Isana Med mleczko do ciała 10% mocznika - o mleczku Isany pisałam ponad rok temu i od tamtej pory gości w moim domu nieustannie, a poza mną korzysta z niego również mój mąż. On używa go przy problemach ze skórą atopową, mnie z kolei służy do łagodzenia wszelkich podrażnień po depilacji. Przy zakupie kolejnego opakowania stwierdziłam więc, że warto o nim przypomnieć, bo choć pojawiło się w ulubieńcach w ubiegłym roku, wciąż nie natknęłam się na nic co mogłoby je zdeklasować.

2. Taft Ultra Pure Mousse - po eksperymentach z innymi produktami do stylizacji tu też wracam do tego co sprawdzone. Moje włosy są suche, wysokoporowate, lekko kręcone i to własnie pianki radzą sobie z nimi najlepiej. Używałam już przeróżnych, ale rzadko kiedy miałam ochotę do którejś z nich wrócić. Do czasu gdy trafiłam na Utra Pure Mousse. Jest lekka, nie skleja włosów, dobrze je dyscyplinuje i zapobiega puszeniu. Do tego jest niedroga i ma delikatny (jak na piankę) skład.


3. Phenome Anti-Aging hand therapy - uwielbiam zapach tej linii i tu krem z marszu miał u mnie punkty. Poza tym, ma lekką konsystencję, świetny skład, dobrze nawilża i zostawia na dłoniach przyjemną, aksamitną warstwę ochronną. Jeśli interesuje was marka Phenome, zdecydowanie polecam wypróbowanie tego kremu.

4. Phenome Milky Almond Regenerating body butter - uwielbiam migdałowe kosmetyki, więc nie mogłam odmówić sobie przyjemności wypróbowania propozycji Phenome. Masło zawiera 99% surowców naturalnych, na czele z wodą migdałową i olejem ze słodkich migdałów. Dodatkowo zapach został wzbogacony nutami wanilii i orzecha laskowego i co tu dużo mówić, pachnie wyśmienicie. Nie przebiło co prawda mojego faworyta, czyli peelingu cukrowego z serii Nourishing, ale plasuje się zaraz za nim. Pod względem pielęgnacyjnym, kosmetyk również spisuje się świetnie, zostawia skórę nawilżoną, aksamitną i miękką i stosunkowo szybko się wchłania.


5. Too Faced Chocolate Bar palette - nie używam cieni codziennie, ale jeśli już mam ochotę na pełniejszy makijaż, ta paleta wystarcza mi w zupełności. Świetna jakość i pigmentacja cieni, bardzo "moje" kolory, które z resztą możecie obejrzeć na powyższym zdjęciu. Jeśli lubicie takie odcienie więcej możecie zobaczyć tutaj

6. NYX HD Concealer 04 Beige  - świetny, super trwały korektor, który zakryje wszystkie niedoskonałości i przebarwienia. Z racji tego, że ma tendencję do zastygania na skórze pod oczy raczej się nie nadaje, ale poza tym jest genialny.

7. Max Factor Creme Puff Blush 15 Seductive Pink - obecnie najbardziej eksploatowany przeze mnie kosmetyk kolorowy w ogóle. Nie ma dnia bez muśnięcia policzków różem Max Factor, świetnie odświeża twarz, łatwo się nakłada i samo patrzenie na niego poprawia mi nastrój. Pełna recenzja i dokładne zdjęcia znajdziecie tu.

8. Love, Chloe EDP - co by tu jeszcze napisać, żeby się nie powtórzyć? Wspominałam o Chloe w wiosennym niezbędniku i rozpisywałam się na jego temat w recenzji, więc tym razem będzie krótko. Love, Chloe to zapach wyrafinowany, elegancki i kobiecy, choć zdecydowanie nie taki, który polecałabym w ciemno. Ja uwielbiam i polecam dorwać gdzieś choćby próbkę zanim na dobre zniknie ze sklepowych półek.

Co myślicie o moich ulubieńcach? Znacie? Coś Was zaciekawiło?

pozdrawiam
Kinga
SHARE:
© 2025 ROSE AND VANILLA . All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig