Chyba każdy ma jakieś ulubione Rossmanowskie skarby - niepozorne, tanie, a zaskakująco dobre. Ja do takowych mogę zaliczyć ugruntowane hity blogowego świata, takie jak oliwka Hipp, czy rumiankowa pomadka z Alterry. Z pewnością na uwagę zasługują też produkty z Isany. Wcześniej ograniczałam się do zakupu żeli pod prysznic i kremów do rąk. Teraz do panteonu stałych bywalców w moim domu ma szansę dołączyć Balsam Isana Med Urea+.
Do Rossmana wybrałam się z zamiarem kupna balsamu dla męża, który zimą ma miejscowe problemy ze skórą atopową - nawracające swędzenie, suchość, jasne plamy, głównie na ramionach. Jak w zegarku, co roku to samo. Przeglądałam półki szukając czegoś sensownego, z konkretną zawartością mocznika i w końcu zgarnęłam ostatnie opakowanie Isany Med.
Isana Med Urea + zawiera wysokie stężenie mocznika (10%), substancji, która ma silne właściwości nawilżające i jest polecana przy skórze suchej oraz problemach ze skórą atopową. Ma zdolności przenikania przez warstwę rogową naskórka, w większych ilościach działa złuszczająco na zrogowacenia (np na skórę stóp). Sprawdza się przy łagodzeniu podrażnień, zapobiega również wrastaniu włosków po depilacji.
Mleczko Isany jest właściwie bezzapachowe. Konsystencja nie jest typowa dla mleczka, ma raczej formę balsamu i po aplikacji przez jakiś czas zostawia nieco lepką warstwę. Jest za to tanie ... i na prawdę działa. Kosztuje niespełna 9 zł za 250 ml. Dla porównania podobne balsamy, które rzuciły mi się w oczy, zwykle kosztowały powyżej 25 zł, zachęcały logiem lub chwytliwą nazwą, a w składzie, oprócz wszechobecnej parafiny, nie było niczego konkretnego.
Nie będę się wymądrzała, bo nie jestem ekspertem od INCI, ale myślę, że warto mieć podstawową wiedzę i umieć odróżnić buble od produktów wartych uwagi. Tym bardziej jeśli firma każe słono płacić za balsam, będący zwykłym drogeryjnym przeciętniakiem.
Isana skład ma przyzwoity, a co najważniejsze, mocznik znajduje się w nim na drugim miejscu. Producent podaje, że mleczko jest przyjazne dla alergików, nie zawiera parabenów i barwników. Dokładny skład możecie zobaczyć poniżej (wiadomo nie jest idealnie, ale patrząc na podobne kosmetyki, za tę cenę, aż za dobrze)
Isana skład ma przyzwoity, a co najważniejsze, mocznik znajduje się w nim na drugim miejscu. Producent podaje, że mleczko jest przyjazne dla alergików, nie zawiera parabenów i barwników. Dokładny skład możecie zobaczyć poniżej (wiadomo nie jest idealnie, ale patrząc na podobne kosmetyki, za tę cenę, aż za dobrze)
A jak z działaniem? Po tygodniu stosowania, problemy skórne męża zwyczajnie zniknęły. Gdzieniegdzie zostały białe plamki, ale skóra nie swędzi, nie robią się strupy, zniknęła też szorstkość. Mąż nadal używa mleczka, jak twierdzi "profilaktycznie", co 2-3 dni. Faktem, jest, że zwykłe balsamy, które stosował wcześniej, poza chwilowym ukojeniem skóry, nie dawały żadnych rezultatów.
Polecam mleczko Isany przy niewielkich problemach ze skórą atopową. Niewielkich, czyli takich, które niekoniecznie wymagają wizyty u dermatologa, nie są przewlekłe, ale wywołują dyskomfort. Sprawdzi się również u osób, które po prostu mają problemy z przesuszoną skórą, lub szukają czegoś łagodzącego po depilacji. Dostępna jest też wersja z mniejszą zawartością mocznika (5,5%).
Podsumowując, bardzo dobry produkt w niskiej cenie. Szczerze mówiąc, trudno znaleźć kosmetyk, który 100% spełniałoby obietnice producenta, a tu Isana spisuje się bardzo dobrze. Polecam wypróbować.
pozdrawiam
Kinga
świetnie, że o tym napisałaś! Wydawało mi się, że te produkty to jakies badziewie a tu taka niespodzianka :) mam problem z przesuszającą i swędzącą skóra na nogach, więc mam nadzieje ze ten balsam mnie uratuje :)
OdpowiedzUsuńZ pewnością, on jest dobry właśnie na takie suche partie skóry (również łokcie, kolana), no i mocznik sprawdza się po depilacji, nie tylko hamuje wrastanie, ale też łagodzi podrażnienia.
Usuńmimo że to są bardzo tanie kosmetyki są naprawdę fajne! ostatnio miałam takie niebieskie mleczko, super natłuszczało i regenerowało
OdpowiedzUsuńJa na mleczka długo nie zwracałam uwagi, następnym razem popatrzę co tam jeszcze mają w ofercie. Za to bardzo lubię i często kupuję kremy do rąk z Isany.
UsuńMasz może porównanie z aptecznymi balsamami? Ciesze się bardzo że rossman zainteresował się mocznikiem, używam żelu pod prysznic z tej serii.
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam, w poprzednich latach nie za bardzo wiedziałam czego szukać do tego typu problemów. Mąż używał zwykłych balsamów, które niewiele dawały. Jeśli ktoś ma niewielkie problemy, jak te które tu opisywałam to Isana powinna wystarczyć :)
UsuńKilka dni temu kupiłam krem do rąk marki.
OdpowiedzUsuńNa balsam się raczej nie skuszę, bo wolę formułę masła.
Żel pod prysznic kupię, gdy troszkę zejdę z zapasów :)
Bardzo rzadko kupuję kosmetyki tej firmy, ale muszę to zmienić...:-)
OdpowiedzUsuńmiałam ostatnio niesamowite problemy ze skórą na nogach i ani kremy do skóry atopowej Avene czy La Roche Posay (oba z parafiną) nie pomagały, a wręcz pogarszały sprawę, kupiłam ten balsam i było o niebo lepiej :) a potem przeszłam na masło jagodowe z The Body Shop i to już w ogóle jest hit, mam wrażenie, że w dwa dni zaleczył mi dosłownie wszystko, czego w ogóle się nie spodziewałam :D
OdpowiedzUsuńAvene to w ogóle przegina pałę, obczajałam te ich super cudowne kremy do twarzy, tak zachwalane na youtube, patrzę na składy a tam w zależności od rodzaju kremu parafina, parabeny. To ma być to super nawilżenie? W dodatku TWARZY serio? Za taką cenę?
UsuńParafinę w zwykłych balsamach do ciała zniosę, ale w drogich produktach które mają rzekomo leczyć, czy odżywiać skórę to zwykłe oszustwo.
Body Shopu nie używałam, w ogóle nie miałam jeszcze styczności z ich produktami, jeśli chodzi o skórę atopową, to skoro Isana pomogła, na razie nie szukam dalej :)
Słyszałam sporo o tym mleczku, ostatnio nawet widziałam w promocji ale mam juz swoje ulubione
OdpowiedzUsuńSeria Med ma grono swoich zagorzałych fanek :) Mi niestety kompletnie jest nieznana. Używałam kiedyś dwóch kremów do rąk Isany, które mnie zawiodły i trochę zniechęciły do tej marki. Będę musiała kiedyś dać jej drugą szansę :)
OdpowiedzUsuńA możesz przybliżyć czemu Cię zawiodły? Co prawda nie miałam jakichś problemów ze skórą dłoni, ale kremy Isany stosowałam i uważam, że są całkiem fajne.
Usuńniestety nie mam dostepu do isany , ale przy nastepnej wizycie w PL sie rozejrze za tym mleczkiem
OdpowiedzUsuńIsane bardzo lubię, często sięgam po nowości tej marki, a najbardziej lubię żele pod prysznic. To mleczko wypróbuje, może złagodzi skórę po depilacji:)
OdpowiedzUsuńŻele pod prysznic też kupuję bardzo często, obecnie mam wersję masło shea i marakuja - pachnie jak któraś z limitowanek Escady :D
Usuńnigdy go nie widziałam :)
OdpowiedzUsuńCiekawy produkt. Moim ulubieńcem z Rossmanna jest odżywka nawilżająca do włosów, taka w niebieckim opakowaniu. Kosztuje około 5zł, a działa cuda! ; ) I jest wydajna ;)
OdpowiedzUsuńNa temat odżywek czytałam kilka pozytywnych opinii, więc pewnie też warto spróbować :) Z tego co pamiętam, można je kupić też w wersjach mini (podróżnych), w sam raz do pojedynczego przetestowania :)
UsuńCzytałam o nim już na wielu blogach, zaczęłąm sie nawet nad nim zastanawiać, jeśli naprawdę jest taki dobry.
OdpowiedzUsuńTo zależy czego od niego oczekujesz. Niektórych może rozczarować forma kosmetyku, ale do celów które opisałam w recenzji spisuje się na prawdę dobrze.
UsuńDzięki za informacje o tym produkcie. Napewno skorzystam i kupie. Lubię rossmanowe kosmetyki :)
OdpowiedzUsuńJestem w trakcie używania tego balsamu i bardzo go polubiłam. Podoba mi się też brak zapachu, który jest miłą odmianą po intensywnych kosmetykach.
OdpowiedzUsuńJa po prostu gustuję chyba w innym typie smarowideł. Bardziej lubię masła, musy zamknięte w słoiczkach i porywające zapachem. Takie po prostu mnie nie kręcą, ale bardzo się cieszę, że znalazłaś dla męża dobry produkt :)
OdpowiedzUsuńRozumiem :) Tym bardziej, że to nie jest jeden z tych produktów, w których po użyciu od razu się zakochasz, raczej jeden z takich, który zwyczajnie się przydaje w czasie problemów ze skórą :)
UsuńPrzyjrzę my się dokładnie ;)
OdpowiedzUsuńOoo to muszę wypróbować :)
OdpowiedzUsuńZ Isany ograniczałam się zazwyczaj do kremów do rąk i żeli pod prysznic ale widzę, że trzeba wypróbować też inne produkty jak np. ten balsam :)
OdpowiedzUsuńNo to tak jak ja ... jakieś dwa tygodnie temu :) Teraz jestem mądrzejsza o jedno mleczko :P
UsuńSlyszałam same dobre opinie o Isanie Med jak będę w Polsce chętnie tą serię sobie przetestuje :)
OdpowiedzUsuńJa akurat nic o smarowania ciała nie potrzebuję, ale jeśli bym potrzebowała, to bym kupiła właśnie ten-tym bardziej, że od piątku mają być w promocji.
OdpowiedzUsuńO nie wiedziałam, niestety ja mam odwyk od Rossmana, bo jakieś remonty robią i zamknięty :) Akurat gdy odkryłam, że tyle rzeczy potrzebuję :)
Usuńu mnie szczególnie dzieci mają problem z suchą skórą, ostatnio stosujemy atoperal baby, który ja tez im czasem podbieram. Szczególnie skórę nóg mam przesuszoną. Isana kusi mnie działaniem i przede wszystkim ceną ponad połowę niższą :).
OdpowiedzUsuńUwielbiam kosmetyki z ISANY są tanie a bardzo fajne :)
OdpowiedzUsuńhttp://veneaa.blogspot.com/
o, to może być ciekawa propozycja dla mnie. szczególnie zimą mam okropne problemy z suchą skórą. trzeba będzie przetestować.
OdpowiedzUsuńO tak, mocznik jest wspaniały przy przesuszonej skórze - ja używam go w kremach do stóp, dzięki temu mam pięty jak dupcia niemowlaczka.
OdpowiedzUsuńA właśnie chyba też zacznę stopy smarować, ciekawe jak wypadnie w porównaniu z bublem z Green Pharmacy (który miał za zadanie usuwać stwardnienia na stopach).
UsuńMam z tej serii żel pod prysznic i jestem zadowolona. Koło mleczka krążyłam swego czasu, ale obawiałam się, że może niedostatecznie nawilżać moją suchą skórę. Teraz jednak mam ochotę je wypróbować. Najwyżej zostawię na lato, gdy cera nie jest już tak wymagająca ;)
OdpowiedzUsuńJa jestem bardzo zadowolona z nawilżenia - używam głównie na nogi :)
UsuńJa również jestem pozytywnie nastawiana do produktów Isany, a do tego cenowo bardzo ładnie się prezentują ;) Dokładnie tak ja mówisz, wszędzie ta parafina :/ Nie chce uchodzić za jakiegoś ortodoxa, ponieważ czasami używam, kremów do rąk, stóp z parafiną i nie chcę jej demonizować, bo niektórym pasuje, ale u mnie na twarzy powoduje zapychanie, w olejkach do włosów wysyp grudek na skalpie, a pomadki z nią w składzie dają efekt pozornego nawilżenia, a później mam wiekszego suchara niż przed użycie, wiec staram się jej unikać;) Ja ostatnio kupiłam olejek pod prysznic z Isany i też ratuję przesuszoną skórę po myciu- to twarzy również go używam ;) A teraz po Twoim wpisie na bank kupię to mleczko :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Ja też używam produktów z parafiną. Zdarza mi się kupić krem do rąk, albo balsam (choć nigdy krem do twarzy). Tak jak pisałam, nie demonizuję jej, ale nieraz jestem w szoku gdy widzę kosmetyki drogich marek, o rzekomym silnym działaniu nawilżającym, przeznaczone do skóry atopowej, albo pieron wie co jeszcze. Patrzę na początek składu a tam parafina. I co ta parafina ma niby zdziałać? Dla mnie to jest taki pójście na łatwiznę. To jest substancja okluzyjna, więc nie dość, że po prostu siedzi na skórze to przypuszczam, że jeszcze utrudnia innym składnikom przenikanie przez warstwę rogową.
UsuńMnie ostatnio zaskoczyły kremy do twarzy Avene (bardzo chwalone i wcale nie tanie), przeglądałam bo chciałam kupić coś nawilżającego, a tam na początku składu co? Parafina (nie mówiąc o parabenach).
Jeszcze nie miałam żadnego mleczka z Isany ;)
OdpowiedzUsuńJakoś mało ufam drogeryjnym kosmetykom - zwłaszcza jeśli ma się tendencję do alergii skórnych. No i faktycznie dość chemiczny skład...
OdpowiedzUsuńJa mam krem do twarzy na dzien z tej serii i bardzo go sobie chwale :-) Na dniach planuje rowniez zakupic to mleczko :-)
OdpowiedzUsuń