28.7.16

Ulubieńcy lipca


Lipiec był wyjątkowo udany. Powolny, leniwy, a mimo to mam wrażenie, że zleciał nad wyraz szybko. W końcu mogłam zwolnić obroty, spędzić czas z rodziną, znaleźć czas dla siebie. Bez pośpiechu, bez codziennego gonienia między domem, a pracą. Z natury jestem typem domatora i bardzo brakowało mi tego spokoju przez cały rok. To właśnie w domu, między bliskimi, wypoczywam najlepiej - na nic nie zamieniłabym tych długich, leniwych poranków (nawet jeśli zaczynały się o 6 rano), kreskówek, spacerów po parku, weekendów u dziadków, totalnego luzu i beztroski - po prostu bycia razem, bez potrzeby patrzenia na zegarek. Między tymi chwilami znalazłam też czas na drobienie blogowych zaległości, zakupy i zakochanie się w paru cudownych kosmetykach.

Jak było z tym zakochaniem? Już opowiadam.


W lipcu ponownie zabrałam się za ćwiczenia, a z szuflady wyciągnęłam szczotkę do ciała (przyznaję, że ostatnimi czasy mocno ją zaniedbałam). Nie mogło więc zabraknąć odżywczego, regenerującego skórę balsamu. Phenome Smoothing Body Balm okazał się świetnym wyborem - to naturalny balsam intensywnie modelujący, który sprawi, że nasza skóra będzie bardziej elastyczna, sprężysta, odżywiona i nawilżona. Phenome ma aksamitną, ale bardzo treściwą konsystencję, a do tego świeży, lekko ziołowy zapach, który bardzo lubię. Świetnie sprawdza się po ćwiczeniach i masażu szczotką. Błyskawicznie wygładza i świetnie nawilża skórę, a pod koniec miesiąca widać już pierwsze efekty kompleksowych działań. Skóra jest jędrniejsza, bardzo gładka, a nogi z każdym dniem wyglądają coraz lepiej.

Jakiś czas temu do mojej codziennej pielęgnacji dołączył słynny krem ze śluzem ślimaka - Mizon Snail Repair Eye Cream. Krem pod oczy zawiera 80% filtratu wydzieliny ślimaka, która odpowiedzialna jest za wygładzenie i regenerację skóry. Dodatkowo pobudza produkcję kolagenu, działa rozświetlająco, nawilżająco i ujędrniająco. Ma neutralny zapach, lekką konsystencję, a skóra chłonie go bardzo szybko. Na ogół nie mam problemów z przesuszoną skórą pod oczami - sięgam po sprawdzone kosmetyki, które utrzymują ją w dobrej kondycji, ale uwierzcie, gdy tylko trafi mi się niewypał, drobne zmarszczki dają o sobie znać. Mizon świetnie utrzymuje skórę w ryzach, jest ładnie napięta i rozświetlona - od kiedy go stosuję praktycznie zrezygnowałam z korektora pod oczy, więc jeśli macie problemy ze zmęczonym spojrzeniem, ślimakowy krem może być dla Was ratunkiem. W kwestii nawilżenia, znam lepsze kosmetyki typowo do tego celu przeznaczone i mam wrażenie, że Mizon, z racji konsystencji, dobrze spisze się jako baza rozświetlająca pod silniej działający krem. Niemniej jednak, to już opcja dla wymagających, ja bardzo go polubiłam i z przyjemnością stosuję zarówno na dzień jak i na noc.

Kolejnymi ulubieńcami są dwa kosmetyki do makijażu, które potrafią cudownie upiększyć muśniętą słońcem cerę. Pierwszy z nich to Chanel Vitalumiere Aqua w odcieniu 20 Beige, lekki podkład na bazie wody, który idealnie stapia się ze skórą, sprawia, że jest rozświetlona, promienna i ma wyrównany koloryt. Krycie jest delikatne i właśnie taki efekt lubię latem. Podkład trzyma się na skórze bez zarzutu przez się cały dzień, do tego zawiera filtr ochronny SPF 15. Polecam szczególnie posiadaczkom cer suchych. Drugi kosmetyk to Bikor Como Satin Blush N°5 w odcieniu Sunrise, czyli róż i rozświetlacz w jednym, Ma ciepły, łososiowy odcień i drobinki rozświetlające, które sprawiają, że skóra nabiera świetlistego, złotego blasku. Dużym plusem jest wysoka jakość wykonania i piękny, waniliowy zapach. Latem nie wyobrażam sobie niczego lepszego. Uwielbiam!


Oczyszczanie. Musi być bardzo delikatne, w przeciwnym wypadku skóra od razu daje o sobie znać. Jeśli jesteście wrażliwcami, jak ja, Aesop Fabulous Face Cleanser powinien sprawdzić się u Was doskonale. To łagodny żel myjący na bazie oliwy z oliwek, z całym bogactwem naturalnych ekstraktów i olejków. Bardzo dobrze oczyszcza, nie podrażnia, można go stosować w okolicach oczu, a do tego pięknie pachnie rozmarynem (bardzo lubię ten zapach!).

Produkty do włosów pojawiają się na blogu dość rzadko, bo nieczęsto trafiam na kosmetyki z których byłabym w pełni zadowolona. Intensywną odżywkę do włosów John Masters Organics Lavender & Avocado uwielbiam ze względu na niesamowity zapach (o ile lubicie lawendę), genialny skład i świetne działanie. Odżywka jest lekka, dobrze nawilża, sprawia że włosy są sypkie, miękkie i sprężyste. Moje kręcone włosy przyjęły ją nad wyraz dobrze. Jak dotąd stosuję ją na całą długość, a czupryna nie jest ani trochę obciążona, czy oklapnięta. Im dłużej używam, tym bardziej jestem zadowolona z efektów i mam ochotę na kolejne kosmetyki od JMO.

Na koniec Hermes Un Jardin Sur Le Nil, zapach o którym rozpisywałam się już <tu> i <tu>. Mieszanka trawiastej zieleni, świeżości i soczystego mango, działa odprężająco i cudownie zgrywa się z moją skórą w najgorętsze dni. Noszę nałogowo.


A jaki był Wasz lipiec? Macie jakieś kosmetyczne zachwyty, którymi chciałybyście się podzielić? A może u mnie znalazłyście coś co Was zainteresowało?

pozdrawiam
Kinga
SHARE:

Brak komentarzy

Prześlij komentarz

Jeśli post Cię zainteresował, będzie mi bardzo miło jeśli napiszesz kilka słów od siebie.

pozdrawiam :)

© ROSE AND VANILLA . All rights reserved.
Blogger Templates by pipdig