Jak co miesiąc o tej porze, nadchodzi pora na zebranie pustych opakowań i podsumowanie zużyć. Tym razem zrobienie zdjęć było prawdziwym wyzwaniem bo pogoda, a konkretnie brak słońca, konsekwentnie zniechęcała mnie do podjęcia jakichkolwiek prób. Na szczęście z niewielką pomocą świątecznych lampek, udało mi się rozpędzić listopadową szarugę.
Wracając do zużyć listopada, ta oto skromna piątka opuszcza moje kosmetyczne zastępy. Z większością żegnam się na zawsze, a powrót dopuszczam jedynie w przypadku jednego z nich. Z resztą, jeśli pamiętacie ostatnich ulubieńców, zapewne wiecie, o którym produkcie mowa.
Zapraszam do mini recenzji.
1. Yves Rocher Riche Creme krem przeciwzmarszczkowy pod oczy - niestety, ale to ostatni kosmetyk z linii Riche Creme jaki kupiłam. Krem nawilża okolice oczu w stopniu wystarczającym, jednak wysoka cena i masa niesamowicie pozytywnych recenzji (wystarczy wejść na wizaż), sprawiły, ze miałam wobec niego bardzo wysokie oczekiwania. Doskonale pamiętam lekturę całych postów, w których użytkowniczki zarzekały się, jakoby ten krem faktycznie spłycał zmarszczki. Do tego akurat podchodziłam z rezerwą i jak się okazało, całkiem słusznie. Ostatecznie nie jestem z niego zadowolona, choć krzywdy mi nie zrobił. Przede wszystkim lubię treściwsze formuły, poza tym bardzo przeszkadzał mi zapach, charakterystyczny dla całej linii Richer Creme. I choćby ze względu na niego raczej podaruję sobie dalsze przygody z tą serią.
2. Sally Hansen Diamond Strenght wzmacniający preparat do paznokci - mimo że w opakowaniu została jeszcze prawie połowa, pozbywam się go, gdyż nie nadaje się do dalszego użytku. Odżywkę stosowałam solo lub jako bazę. W obu przypadkach nie robiła nic specjalnego. Utrzymywała paznokcie w jako takim stanie, jednak nie zauważyłam ani wzmocnienia, ani przedłużenia trwałości lakieru. Dodatkowo w połowie opakowania, produkt zgęstniał i zwyczajnie się zepsuł, a moje paznokcie z dnia na dzień zaczęły się łamać i rozdwajać. Niestety, nie wiem, czy to wina konkretnego egzemplarza, czy ten produkt tak ma. Niemniej jednak, co do winowajcy w tym przypadku nie mam wątpliwości, tym bardziej, że tydzień po odstawieniu i przerzuceniu się na Nail Tek, stan paznokci znacznie się poprawił.
3,4. Natura Siberica Aralia Mandshurica Night Cream/Day Cream - dwa kremy do cery suchej, na dzień i na noc rosyjskiej marki Natura Siberica okazały się pielęgnacyjnymi niewypałami. W skrócie - po prostu słabo nawilżają. Więcej na ich temat przeczytacie tu <klik>.
5. Kawowy żel pod prysznic Yves Rocher Jardins du Monde - zaliczył swój debiut w ulubieńcach października. Pachnie przepysznie, słodką kawą z mlekiem. Jedyny zdenkowany produkt, z którego byłam w pełni zadowolona.
Podsumowując, zużycia ubiegłego miesiąca prezentują się wyjątkowo skromnie i poza kawowym żelem, właściwe żadnego kosmetyku polecić nie mogę. Szkoda, choć z drugiej strony, satysfakcja z pozbycia się pustych opakowań skutecznie tłumi uczucie rozczarowania. Tym bardziej, że mam kilka obiecujących nowości, które z ogromną chęcią włączę do pielęgnacji.
A Wy? Coś Was ostatnio zachwyciło, coś rozczarowało?
pozdrawiam
Kinga
Podsumowując, zużycia ubiegłego miesiąca prezentują się wyjątkowo skromnie i poza kawowym żelem, właściwe żadnego kosmetyku polecić nie mogę. Szkoda, choć z drugiej strony, satysfakcja z pozbycia się pustych opakowań skutecznie tłumi uczucie rozczarowania. Tym bardziej, że mam kilka obiecujących nowości, które z ogromną chęcią włączę do pielęgnacji.
A Wy? Coś Was ostatnio zachwyciło, coś rozczarowało?
pozdrawiam
Kinga
Chcę taki kawowy żel do kąpieli:) Poza tym podobają mi się Twoje lampki - są piękne. Gdzie je zdobyłaś?:)
OdpowiedzUsuńLampki są z livebeautifully.pl - bardzo przyjemny sklep, polecam jeśli nie znasz :)
UsuńDziękuję:) Nie znałam tego sklepu.
UsuńRówież bardzo lubię żele od YR.
OdpowiedzUsuńNr 1 dostałam gratis jak uzbierałam wszystkie pieczątki - wybrałam dla mamy na jakieś święto. Mama była bardzo zadowolona, tylko ona ma głównie problem z tym, że większość kremów ją uczula, więc jak znajduje jakiś, który jej nie podrażnia jest zachwycona. Chętnie wezmę jej podobnie, tylko zanim uzbieram znowu te pieczątki... bo krem jest naprawdę drogi w stosunku do wielkości słoiczka ;/
OdpowiedzUsuńNo właśnie jest drogi, może lepiej poczekać na jakąś fajną promocję w sklepie internetowym, n przykład 50% na cały koszyk. Na pieczątki pewnie i tak musiałabyś sporo pieniędzy wydać (nie wiem dokładnie jak one działają, bo nie w moim mieście nie ma sklepu stacjonarnego). Świetnie, że jej nie uczula i że jest zadowolona - w końcu każdy lubi co innego. Ja jednak myślę, że w tej cenie (a pewnie i taniej) bez problemu znajdę dla siebie coś innego.
UsuńNic z YR nie miałam.
OdpowiedzUsuńBardzo podoba mi się pomysł z tymi światełkami:)
Uwielbiam ten żel z YR. Świetnie pobudza :)
OdpowiedzUsuńŚliczne masz te lampki!
OdpowiedzUsuńCo do zużyć. Przyznam, że krem pod oczy YR długo siedział mi w głowie - właśnie po tej mnogości pozytywnych recenzji, ostatecznie o nim zapomniałam i wychodzi na to, że dobrze się stało. Przypominam sobie też recenzję Iwetto, która podobnie nie była zadowolona z jego działania. Ja mam czterech ulubieńców w tym temacie (Super Aqua Eye Serum z Guerlain, Advance Night Repair Eye z Estee Lauder, Happy z Phenome oraz krem z dziką różą od Korres). Obecnie stosuję dyniowy krem Organique, jest ok, fajnie nawilża, ale żadnej rewelacji, póki co, nie odnotowałam.
Z pozostałej grupki znam żel kawowy i także go uwielbiam! Zapach ma niesamowity, zresztą, te żele udały się YR. Ze swej strony polecam również różowego grejpfruta - cudny aromat dla zwolenników nut tego owocu :)
Recenzję Iwetto pamiętam doskonale, kiedy ją czytałam byłam w trakcie używania tego kremu i podzielam jej zdanie na jego temat. Twoje propozycje zapamiętam, choć w sumie Guerlain i Estee Lauder nie są mi obce. Phenome na pewno rozważę, aktualnie mam kilka próbek ich kremów, choć to za mało aby wyrobić sobie opinię. Bardzo liczę na Phenome własnie, bo w kwestii kremów naturalnych towarzyszy mi wyjątkowo zła passa. Skoro piszesz, że krem pod oczy Cię zadowolił jest nadzieja :)
UsuńA z tym żelem grejpfrutowym to trafiłaś, to mój ulubieniec z całej serii, idealny na lato. Z tego co pamiętam pomarańcza też była całkiem fajna :)
Uwielbiam ten żel kawowy :)
OdpowiedzUsuńMiałam chęć na ten krem pod oczy, ale odpuściłam. Może i dobrze..,
OdpowiedzUsuńMiałam ten kawowy żel z YR. Ja za nim nie przepadałam a mój mąż go wręcz ubóstwiał :).
OdpowiedzUsuńChciałam przetestować ten krem pod oczy, ale skoro wcale nie jest taki dobry, to chyba sobie odpuszczę... :/
OdpowiedzUsuńChciałam kupi ten krem od YR ale po Twojej recenzji go sobie odpuszczę:).
OdpowiedzUsuńKilka razy podchodziłam do tego kremu pod oczy z Yves Rocher, ale za każdym razem ważniejszy był inny zakup - okazuje się, że miałam jakieś przeczucia :) aktualnie mam krem pod oczy Benefit - jest super :)
OdpowiedzUsuńZapewne piszesz o It's Potent z Benefitu. O ile benefitowa kolorówka bardzo mnie kusi, tak co do pielęgnacji nie wiem, czy jest warta dość wysokiej ceny. Przyznam, że niespecjalnie się interesowałam recenzjami, jeśli pisałaś o nim u siebie to chętnie poczytam :)
UsuńMam tą odżywkę z SH i również cudów nie widzę ;)
OdpowiedzUsuńZnam jedynie żel z YR, który absolutnie nie przypadł mi do gustu ;/
OdpowiedzUsuńŻele pod prysznic Yves Rocher bardzo lubię. Z Sally Hansen mam obecnie Top Coat i jest beznadziejny, mimo że ich lakiery do paznokci lubię.
OdpowiedzUsuńMasz na myśli Insta Dri? Używałam go dość niedawno i był ok, ale dość szybko zgęstniał. Teraz mam Seche Vite i jest o niebo lepszy.
UsuńCenię sobie te żele do kąpieli ze względu na przepiękne zapachy. Tej wersji jeszcze nie próbowałam, ale chętnie się po nią udam do sklepu! :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie wypróbuj, kawowy żel jest świetny :)
UsuńNie znam żadnego wymienionego kosmetyku. Szkoda, że krem się nie sprawdził bo sama miałam na niego ochotę:(
OdpowiedzUsuńZużycia porównywalne z moimi ;) Marki YR nie lubię. Nie ma w niej nic, co rzeczywiście "musiałabym" wypróbować, a to, co próbowałam wychodziło słabo, więc te kosmetyki sa mi zupełnie obce. Za to miałam kiedyś tą odżywkę z SH, ale i na mnie nie wywarła większego wrażenia ;)
OdpowiedzUsuńZ Yves Rocher to jest ogólnie ciężki temat. Raz trafia się świetny kosmetyk, innym razem na zupełny bubel. W moim przypadku tych drugich było ostatnio znacznie więcej. Dlatego też od dłuższego czasu w niczego nie zamawiałam, choć dawniej zdarzało mi się robić zakupy co miesiąc.
UsuńJedyna rzeczą, którą niezmiennie lubię są żele pod prysznic, chciałabym wypróbować nowe zapachy (gruszka w karmelu brzmi bardzo przyjemnie :)), ale dla samych żeli nie opłaca się napełniać koszyka.
U mnie też skromniutko ze zużyciami w listopadzie. Co do serii Riche Creme też mnie rozczarowała. Na pewno nie jest warta swojej ceny.
OdpowiedzUsuńZnam (wirtualnie) sporą grupkę osób, którym ta seria bardzo odpowiada. Niestety, dla mnie największą jej wadą i rzeczą na dłuższą metę nie do przejścia, jest jej zapach. Działanie też powalające nie jest, a kremy kosztują na prawdę sporo.
UsuńMyślałam o tym kremie pod oczy ale natknęłam sie w ostatnim czasie na negatywne opinie. Jak cos chce kupić to czytam głowienie recenzje na blogach. Rzadko na wizażu :) Zainteresował mnie jeden anti global age czy jakoś tak :D :) miałam próbkę i zaintrygowała mnie konsystencja :) ale trochę kosztuje wiec... odpuszczam :D
OdpowiedzUsuńWiesz, ja też coraz mniej ufam wizażowym recenzjom, choć z przyzwyczajenia zdarza mi się tam wejść. Wypisując kosmetyk w wyszukiwarkę, wizaż wyskakuje zawsze gdzieś na początku, więc siłą rzeczy czasem zajrzę.
UsuńNajczęściej, tak jak TY, szukam opinii o kosmetykach na blogach. Mam swoje ulubione, których autorki czytuję regularnie. Można powiedzieć, że znam ich gusta i mniej więcej wiem, czy ich kosmetyk przez nie polecany i sprawdzi się również u mnie. Odnośnie negatywnych opinii dotyczących kremu YR, zapewne czytałaś tę u Iwetto, bo ona ostatnio o nim pisała. Swoją drogą, jej blog jest jednym z tych które odwiedzam regularnie, bo bardzo lubię jej recenzje :)
Uwielbiam żele pod prysznic YR, tego jeszcze nie miałam, ale chętnie wypróbuję :)
OdpowiedzUsuńNic z Twoich zużyć nie kojarzę :( U mnie ostatnio została wykończona maska i balsam marokański, za którymi mi strasznie tęskno. Do tego serum do twarzy Baikal Herbals dla cer tłustych i mieszanych też jest już powoli na wykończeniu, ale za nim nie będę tęsknić :)
OdpowiedzUsuńBalsam marokański u mnie też na wykończeniu i coś mi się wydaje, że znowu trafi do ulubieńców. Używałam go praktycznie cały listopad wraz z szamponem tureckim i wcale nie mam dość. Poza działaniem, oba na nowo zachwyciły mnie zapachami. Zimą strasznie mnie do takich ciągnie :)
UsuńMiałam kawowy żel pod prysznic, pod koniec jego zapach zaczął mnie trochę męczyć i już do niego nie wróciłam.
OdpowiedzUsuńbardzo kusza mnie kosmetyki yves rocher :) bardzo lubie ten żel kawowy :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że w tym denku znalazł się tylko jeden kosmetyk, który w pełni spełnił Twoje oczekiwania. Niestety mimo czytania wielu recenzji każdej z nas zdarza się trafić na mało udane produkty. Żele YR też bardzo polubiłam, ale w związku z dosyć dużym otworem zawsze wylewam zbyt dużą ilość, co odbija się na ich wydajności ;)
OdpowiedzUsuńWidze dużo YR :) przypomniałaś mi o tej marce, tak dawno nie robiłam u nich zakupów! :D
OdpowiedzUsuńŻadnego z tych produktów nie znam ale mi chyba zapach kawowy żelu pasowałby tylko rano do obudzenie :)
OdpowiedzUsuń