Moje doświadczenia z naturalnymi kosmetykami do twarzy nie są specjalnie udane. Ich popularność sprawiła, że przerobiłam kilka kremów różnych producentów, mając wobec nich dość wysokie oczekiwania. Niestety, w jednym przypadku moja cera zareagowała przesuszeniem, w innym krem ją zapychał. Raz skończyło się na podrażnieniu i uczuleniu, a jeśli już znalazłam taki, który nie robił mi krzywdy, to zwykle nie odpowiadał mi zapach lub formuła. Krótko mówiąc, zawsze było coś nie tak.
Na kremy Natura Siberica natrafiłam przy okazji zakupów na stronie któregoś sklepu z rosyjskimi produktami. W głowie kołatała mi myśl, że może niesłusznie skreślam naturalne kosmetyki do twarzy i zanim postawię kropkę nad "i", wypadałoby dać im jeszcze jedną szansę. Postanowiłam pójść na kompromis, bo kremy nie mają całkowicie naturalnych składów, ale posiadają wszelkie certyfikaty plasujące je w grupie kosmetyków naturalnych i organicznych (nie zawierają sztucznych tłuszczy, olejów, silikonów, parafiny, syntetycznych składników chemicznych, parabenów i innych substancji uzyskiwanych przy destylacji ropy naftowej).
Większość z Was (tych blogujących przynajmniej) pewnie wie, że nie jest łatwo zrecenzować krem. O ile można opisać krótkoterminowe efekty, takie jak stopień nawilżenia, czy szybkość wchłaniania, tak właściwe działanie pozostaje, że tak enigmatycznie napiszę, zagadką przyszłości. Na podstawie kilku czynników mogę przewidzieć, czy stosowanie danego kosmetyku niesie przyszłe korzyści dla mojej skóry. Dodatkowo, żeby faktycznie je zaobserwować i móc ocenić, musiałabym być mu wierna dłużej niż miesiąc/dwa. Dlatego do recenzji kremów zabieram się jak pies do jeża (na przykład pisząc długie wstępy). A jeszcze trudniej jest, gdy bohaterowie recenzji, tak jak dzisiejsi, budzą we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony składy wyglądają dobrze. Z drugiej jednak czuję, że moja skóra potrzebuje nieco innej pielęgnacji. Zastanawiam się, czy to kwestia przyzwyczajenia do kremów cięższego kalibru, czy lżejsze kosmetyki, które mimo że pielęgnują, dostatecznego nawilżenia nie są w stanie mi zapewnić.
Skład kremu na dzień: Aqua, Coco-Caprylate/Caprate, Ethylhexyl Methoxycinnamate, Cetearyl Alcohol, Cetearyl Glucoside, Glyceryl Stearate, Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate, Bis-Ethylhexyloxyphenol Methoxyphenyl Triazine, Glycerin, Sorbitol, Sodium Stearoyl Glutamate, Tocopherol, Sodium Hyaluronate, Xanthan Gum, Pinus Sibirica Seed Oil Polyglyceryl-6 EstersPS, Hydrolyzed Wheat Protein, Parfum, Prunus Persica Leaf Extract, Linum Usitatissimum Seed Oil, Aralia Mandshurica Extract, Palmitoyl Tripeptide-5, Dipeptide Diaminobutyroyl Benzylamide Diacetate, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Water, Melissa Officinalis Flower/Leaf/Stem Extract, Arnica Montana Flower Extract, Helianthus Annuus (Sunflower) Seed Oil, Aquilegia Sibirica Extract, Festuca Altaica Extract, Hesperis Sibirica Extract, Citric Acid, Corn Starch, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Ethylhexylglycerin, CI 75125, CI 75130, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3-cyclohexene Carboxaldexyde, Linalool, Butylphenyl Methylpropional, Alpha Isomethyl Ionone.
Skład kremu na noc: Aqua, Butyrospermum Parkii(Shea) Butter, Dicaprylyl Ether, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate, Octyldodecanol, Cetearyl Glucoside, Glycerin, Sorbitol, Tocopherol, Prunus Persica Leaf Extract, Persea Gratissima (Avocado) Fruit Oil, Macadamia Ternifolia Nut Oil, Triticum Vulgare (Wheat) Germ Oil, Sodium Stearoyl Glutamate, Sodium Hyaluronate, Parfum, Hydrolyzed Wheat Protein 9, Glyceryl Linoleate, Glyceryl Oleate, Glyceryl Linolenate, Xathan Gum, Palmitoyl Tripeptide-5, Dipeptide Diaminobutyroyl Benzylamide Diacetate, Citric Acid, Pinus Siberica Seed Oil, Polyglyceryl-6 EstersPS, Bisabolol, Linum Usitatissimum Seed Oil, Aralia Mandshurica Extract, Chamomilla Recutita (Matricaria) Flower Water, Calendula Officinalis Flower Extract, Avena Sativa Seed Extract, Aquilegia Sibirica ExtractWH, Festuca Altaica ExtractWH, Hesperis Sibirica ExtractWH, Dehydroacetic Acid, Benzyl Alcohol, Sodium Benzoate, Potassium Sorbate, Ethylhexylglycerin, Corn Starch, CI75810, CI75130, Caramel, Citronellol, Geraniol, Hexyl Cinnamal, Hydroxyisohexyl 3 – cyclohexene Carboxaldexyde, Linalool, Butylphenyl Methylopropional, Alpha Isomethyl Ionone.
Uwaga, na wielu stronach internetowych krążą nieprawdziwe listy składników, sugerujące, że są to kosmetyki 100% naturalne. Nie wiem czym jest to spowodowane, być może kremy były kiedyś dostępne w innych wersjach. Jaki jest ich właściwy skład widać powyżej - kremy zawierają sporo substancji czynnych pochodzenia naturalnego, ale też niewielką ilość konserwantów, czy substancji zapachowych.
Uwaga, na wielu stronach internetowych krążą nieprawdziwe listy składników, sugerujące, że są to kosmetyki 100% naturalne. Nie wiem czym jest to spowodowane, być może kremy były kiedyś dostępne w innych wersjach. Jaki jest ich właściwy skład widać powyżej - kremy zawierają sporo substancji czynnych pochodzenia naturalnego, ale też niewielką ilość konserwantów, czy substancji zapachowych.
Celowo sięgnęłam po wersje do skóry suchej, kierując się wcześniejszymi doświadczeniami. Te podpowiadały mi, że moja cera, którą określiłabym jako normalną ze skłonnością do przesuszeń, może potrzebować podwójnej dawki nawilżenia.
Przejdźmy do kremu na noc. Ten zawiera między innymi masło shea, ekstrakt z liści brzoskwinii, olej awokado, makadamia, z kiełków pszenicy, czy lniany. W składzie znalazła się też woda rumiankowa, nagietek i oczywiście kilka akcentów syberyjskich: aralia mandżurska, kostrzewa ałtajska i ekstrakt z orlika syberyjskiego. Dodatkowo bazą jest organiczny olej z cedru syberyjskiego. Wszystko brzmi bardzo ładnie i powinno działać. Niestety, nie do końca tak jest. Już przy pierwszym użyciu moją uwagę zwrócił lekko perfumowany, kwiatowy zapach. Niektórym będzie on odpowiadał, bo w sumie jest dość przyjemny. Ja jednak nie lubię tego typu atrakcji w kosmetykach do twarzy. Co więcej, mam wrażenie, że krem natłuszcza, ale nie nawilża zbyt dobrze. Mimo stosunkowo gęstej i treściwej konsystencji, którą na ogół lubię, nie sięgałam po niego chętnie. Nieco wolno się wchłaniał, co w sumie jest do przeżycia w przypadku kosmetyku na noc, ale słabe nawilżenie przy produkcie do cery suchej jest nie do przyjęcia.
Podobne odczucia miałam w przypadku kremu na dzień. Wraz aralią mandżurską, która ma zapewnić skórze miękkość i elastyczność, w składzie znalazła się część olei i ekstraktów zawartych w kremie na noc. W znajdziemy tam też też kwas hialuronowy odpowiedzialny za nawilżenie i witaminę E, która zwiększa elastyczność skóry. Na dokładkę mamy filtr SPF-20 (Ethylhexyl Methoxycinnamate - jest niestety filtrem przenikającym). Sam krem ma lżejszą formułę i wchłania się szybko, z tego też względu liczyłam, że będzie idealną bazą pod makijaż. Niestety, bywały takie dni, że nawet bez niego moja skóra była ściągnięta i przez większość dnia czułam dyskomfort. Wraz z początkiem jesieni, przy spadku temperatur i suchym powietrzu w nagrzanym mieszkaniu, perspektywa stosowania go nie jawiła mi się zbyt kolorowo.
Oba kosmetyki przy pierwszych testach wypadły całkiem obiecująco. Dodatkowym plusem była przyjemna szata graficzna i opakowanie typu airless, dzięki któremu dozowanie było łatwe i higieniczne. Niestety, po raz kolejny rozczarowało mnie działanie nawilżające. Dla mnie jest po prostu za słabe. Przy kremie na noc ratowałam się serum witaminowym z Lumene, natomiast krem na dzień spisywał się jako tako, tylko w przypadku gdy nie nosiłam makijażu, lub używałam lekkiego kremu tonującego.
Mimo wszystko, warto przyjrzeć się obu produktom. W żadnym wypadku ich nie odradzam, składy są ok, choć nie tak dobre jak mogłoby się wydawać. Po prostu nie polecam posiadaczkom cer suchych, bo w tej kwestii nie spełniają obietnic producenta.
Ciekawa jestem czy, ktoś z Was stosował kremy z Natura Siberica oraz jakie są Wasze doświadczenia z całkowicie naturalnymi kosmetykami do twarzy. Sprawdzają się u Was, czy tak jak ja, wciąż czujecie niedosyt i rozczarowanie?
pozdrawiam
Kinga
Przejdźmy do kremu na noc. Ten zawiera między innymi masło shea, ekstrakt z liści brzoskwinii, olej awokado, makadamia, z kiełków pszenicy, czy lniany. W składzie znalazła się też woda rumiankowa, nagietek i oczywiście kilka akcentów syberyjskich: aralia mandżurska, kostrzewa ałtajska i ekstrakt z orlika syberyjskiego. Dodatkowo bazą jest organiczny olej z cedru syberyjskiego. Wszystko brzmi bardzo ładnie i powinno działać. Niestety, nie do końca tak jest. Już przy pierwszym użyciu moją uwagę zwrócił lekko perfumowany, kwiatowy zapach. Niektórym będzie on odpowiadał, bo w sumie jest dość przyjemny. Ja jednak nie lubię tego typu atrakcji w kosmetykach do twarzy. Co więcej, mam wrażenie, że krem natłuszcza, ale nie nawilża zbyt dobrze. Mimo stosunkowo gęstej i treściwej konsystencji, którą na ogół lubię, nie sięgałam po niego chętnie. Nieco wolno się wchłaniał, co w sumie jest do przeżycia w przypadku kosmetyku na noc, ale słabe nawilżenie przy produkcie do cery suchej jest nie do przyjęcia.
Podobne odczucia miałam w przypadku kremu na dzień. Wraz aralią mandżurską, która ma zapewnić skórze miękkość i elastyczność, w składzie znalazła się część olei i ekstraktów zawartych w kremie na noc. W znajdziemy tam też też kwas hialuronowy odpowiedzialny za nawilżenie i witaminę E, która zwiększa elastyczność skóry. Na dokładkę mamy filtr SPF-20 (Ethylhexyl Methoxycinnamate - jest niestety filtrem przenikającym). Sam krem ma lżejszą formułę i wchłania się szybko, z tego też względu liczyłam, że będzie idealną bazą pod makijaż. Niestety, bywały takie dni, że nawet bez niego moja skóra była ściągnięta i przez większość dnia czułam dyskomfort. Wraz z początkiem jesieni, przy spadku temperatur i suchym powietrzu w nagrzanym mieszkaniu, perspektywa stosowania go nie jawiła mi się zbyt kolorowo.
Oba kosmetyki przy pierwszych testach wypadły całkiem obiecująco. Dodatkowym plusem była przyjemna szata graficzna i opakowanie typu airless, dzięki któremu dozowanie było łatwe i higieniczne. Niestety, po raz kolejny rozczarowało mnie działanie nawilżające. Dla mnie jest po prostu za słabe. Przy kremie na noc ratowałam się serum witaminowym z Lumene, natomiast krem na dzień spisywał się jako tako, tylko w przypadku gdy nie nosiłam makijażu, lub używałam lekkiego kremu tonującego.
Mimo wszystko, warto przyjrzeć się obu produktom. W żadnym wypadku ich nie odradzam, składy są ok, choć nie tak dobre jak mogłoby się wydawać. Po prostu nie polecam posiadaczkom cer suchych, bo w tej kwestii nie spełniają obietnic producenta.
Ciekawa jestem czy, ktoś z Was stosował kremy z Natura Siberica oraz jakie są Wasze doświadczenia z całkowicie naturalnymi kosmetykami do twarzy. Sprawdzają się u Was, czy tak jak ja, wciąż czujecie niedosyt i rozczarowanie?
pozdrawiam
Kinga
Ja jeszcze nie stosowałam tych kremów, ale z ciekawości bym wypróbowała!
OdpowiedzUsuńNo cóż, ja raczej do nich nie wrócę, ale kto wie może u Ciebie akurat by się sprawdziły :)
UsuńO tych kremach nie słyszałam ,ale coś podobnego muszę kupić : ) Bardzo fajnie ,że o nich napisałaś : )
OdpowiedzUsuńChciałam serdecznie zaprosić Cię na nowego bloga : http://spelniaj-twoje-marzenia.blogspot.com/ Jezeli mnie nie pamiętasz byłam stąd : http://spelniaj-swoje-marzenia.blogspot.com/ : *
Pozdrawiam ♥
Ale Ci bloger narobił, szczerze współczuję sytuacji ze starym blogiem :/
UsuńJa również nie mam ciekawych wspomnień z ekologicznymi kremami oraz olejkami do twarzy. Szkoda mi pieniędzy na kolejne, gdyż większość kompletnie nie nadawała się do mojej suchej skóry. Pozostaję przy marce La Roche Posay, której kremy jako nieliczne mnie nie uczulają i świetnie nawilżają.
OdpowiedzUsuńA więc coś w tym musi być, ja mam ochotę dać jeszcze szansę marce Phenome, niedługo będę miała okazję przetestować kilka próbek. z La Roche Posay, poza Effaclarem Duo nie miałam żadnego kremu, choć właśnie sobie przypomniałam, że gdzieś mam całkiem sporo próbek, muszę ich poszukać :)
UsuńSzkoda, że nie okazały się w Twoim przypadku wystarczające. Krem to chyba kosmetyk, który najciężej dobrać ;)
OdpowiedzUsuńZgadzam się :)
UsuńSzkoda, że nie były wystarczająco dobre. No cóż, przynajmniej mają ładne opakowania :D
OdpowiedzUsuńZ Natura Siberica kremów jeszcze nie miałam, ale ich kosmetyki były dla mnie pozytywnym zaskoczeniem. Niestety odpowiedni dobór kosmetyków do pielęgnacji twarzy to bardzo trudne zadanie i nie raz czułam niedosyt po nawet bardzo zachwalanym kremie.
OdpowiedzUsuńRosyjskie kosmetyki do włosów bardzo polubiłam, balsam Marokański z Planeta Organica, czy turecki szampon są fenomenalne. Niestety te kremy mnie rozczarowały, chyba miałam wobec nich zbyt wysokie wymagania.
UsuńJa kosmetykow tej firmy duzo jeszcze nie probowalam, glownie do mycia ciala- śa ok, ale bez rewelacji :(
OdpowiedzUsuńAle tesciowa miala te kremy (choc nie wiem czy na dzien i na noc, czy 2 na noc) i byla zachwycona, mowila ze dawno takich dobrych nie miala :D
Ciekawa jestem, czy miała dokładnie tę wersję, bo jest ich kilka. Wierzę, że mogły się sprawdzić, w końcu nie są to złe kosmetyki, mnie jednak rozczarowały. Kremu na dzień została mi dosłownie resztka i nie mogę się doczekać kiedy się skończy :)
UsuńTak, miala dokladnie te, ale oba na noc -choc ona stosowala na dzien i na noc :D Ale musze powiedziec, ze ona zazwyczaj stosowala co popadnie w ręce , wiec moze stąd taka rożnice odczula ;)
UsuńNo cóż może wiedziała co robi ;) ja kremu na noc nie stosowałam w dzień, a nuż byłby lepszy faktycznie :)
Usuńdla mnie krem na noc musi BARDZOO nawilżać,szkoda,że ten słabo nawilża
OdpowiedzUsuńNiestety, porządny krem na noc naprawdę jest ciężko znaleźć :(
OdpowiedzUsuńNie miałam jeszcze styczności z ta firmą, ale mam już listę kosmetyków rosyjskich, które chciałabym przetestować, więc niedługo sprawdzę jak ich produkty sprawuję się u mnie. :) Z naturalnych kosmetyków bardzo chciałabym wypróbować markę Orientana, bo wiele pozytywnych opinii o niej słyszałam i czytałam.
OdpowiedzUsuńJa też nie stosowałam Orientalnej, to nasza rodzima marka więc myślę, że warto spróbować. A z rosyjskich mam swoich ulubieńców do włosów - balsam marokański i szampon z Planeta Organica. Uwielbiam!
UsuńNie znam tych kosmetyków, na początku myślałąm, że to cos z serii put & rub :D ja na razie stawiam na tołpe, jak sie nie sprawdzi to bede szukac dalej kremów idealnych :)
OdpowiedzUsuńNa pierwszy rzut oka mają całkiem podobne opakowania do Pat&Rub, faktycznie :)
Usuńskład mi się nie podoba, zwłaszcza kremu na dzień. więcej gumy xantanowej (czyli zagestnika) niż czegoś co mogłoby faktycznie działać. u mnie na pewno by się te kremy nie sprawdziły.
OdpowiedzUsuńMasz rację, nie chciałam się rozdrabniać nad każdym składnikiem. Dlatego zamieszczam składy - dla osób, które się na tym znają lepiej ode mnie :)
UsuńJestem pod wrażeniem, że nie poddałaś się po tylu "wpadkach" z naturalnymi kosmetykami ;) sama zniechęcam się do pielęgnacji dużo, dużo szybciej ;) poza tym z naturalnej pielęgnacji najbardziej lubię półprodukty i jeszcze nie miałam żadnego gotowego kremu ;)
OdpowiedzUsuńNie tylko się nie poddałam, a mam zamiar dać jeszcze jedną szansę Phenome, tym razem jednak zacznę od próbek, bo właśnie do mnie idą :) Z półproduktami, mam podobnie dobrze się u mnie sprawdzały (choć nie stosowałam ich wiele) w połączeniu z innymi kosmetykami.
UsuńSama kosmetyków naturalnych w 100% (chyba) nie używałam, nie połapałabym się w składach i tak. Po opisie wydaje mi się, że dla mojej mieszanej cery mogłyby być dobre. Nie potrzeba mi dużego nawilżenia, a same opakowania aż zachęcają do używania, lubię taką wygodę, jaką dają pompeczki "airless" :)
OdpowiedzUsuńCałkiem możliwe, że przypadły by Ci do gustu. Może moja cera ma jakieś nietypowe wymagania, bo po lekkim kremie brzozowym z Sylveco też czułam niedosyt, a spora liczba osób było z niego zadowolona. Opakowania też mi się podobają, właściwie to przyznaję, że kupiłam te kremy "oczami". Jak widać nie wyszło mi to na dobre :)
UsuńJestem takim dziwnym typem, że znacznie lepiej służą mi produkty do cery suchej niż dla typowo tłusto-mieszanych cer, więc przeczytałam ten post z ciekawością, w końcu o Natura Siberica wiele się dobrego słyszy. Szkoda, że takie niewypały, ale w sumie po składzie widać dlaczego. Na samym początku sporo w nich emolientów i zagęstników, które stworzą film na twarzy, ale nic więcej. To, co faktycznie mogłoby zadziałać znajduje się w śladowej ilości za zapachem. Z resztą sama przyznałaś, że kremy natłuszczają, ale nie nawilżają :)
OdpowiedzUsuńJa też najchętniej sięgam po kremy do suchej cery. Choć na co dzień rzadko narzekam na moją skórę, decydując się na krem (szczególnie gdy kupuję w ciemno) najbezpieczniej dla mnie wybrać właśnie ten przeznaczony do cer suchych. Jeszcze nie słyszałam o przypadku, żeby ktoś przesadził z nawilżeniem, więc dlaczego nie :)
UsuńOdnośnie Natura Siberica. O wiele większy komfort czuję po użyciu zwykłego kremu ogórkowego z Ziaji, więc moim zdaniem nie ma sobie czym głowy zawracać.
Dziękuję za nominację :)
OdpowiedzUsuńNawilżenie może by mnie zadowoliło bo ja suchej cery nie mam :)
OdpowiedzUsuń